Policja [zdjęcie ilustracyjne]

i

Autor: Materiały Policji

Porsche wjechało w przystanek, kobieta w szpitalu. SKOŃCZY SIĘ NA MANDACIE?!

2020-01-23 11:30

W minioną sobotę (18 stycznia) przed godziną 21:00 na ulicy Myśliwskiej w Gdańsku nowiutkie Porsche uderzyło w wiatę przystankową. Jedna osoba postronna doznała lekkich obrażeń. Obaj jadący luksusowym autem mężczyźni zbiegli z miejsca zdarzenia, porzucając samochód. Dopiero kiedy o sprawie zrobiło się głośno, kierowca sam zgłosił się na policję. Okazuje się jednak, że może go spotkać bardzo łagodna kara!

Takie sytuacje nie zdarzają się codziennie. Warte olbrzymie pieniądze Porsche wjechało w przystanek. Sprawcy po prostu zostawili pojazd i uciekli. Dopiero w poniedziałek (20 stycznia) kierowca poszedł po rozum do głowy i udał się na komendę. - Kierujący Porsche wiedział, że jest poszukiwany. Sam zgłosił się na policję. 42-latek został już przesłuchany - poinformowała we wtorkowe popołudnie Komenda Miejska Policji w Gdańsku.

Sonda
Czy czujesz się bezpiecznie na polskich drogach?

Jak podaje Dziennik Bałtycki, postępowanie prowadzone jest pod kątem "naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym powodującego nieumyślnie wypadek, w którym inna osoba odniosła lekkie lub średnie obrażenia ciała".

Mowa więc o przestępstwie, za które grozi nawet trzyletnia odsiadka. Śledztwo jeszcze się jednak nie rozpoczęło, ponieważ wciąż możliwe jest uznanie zdarzenia za kolizję, będącą zwykłym wykroczeniem. Decydująca w tym przypadku okazuje się skala obrażeń poszkodowanej kobiety.

- Funkcjonariusze policji, którzy przekazali akta, wnioskują do prokuratora, by zwrócił się o dokumenty medyczne dotyczące pokrzywdzonej. Policja uzyskała wstępną opinię w tej materii. Wynika z niej, że to zdarzenie spowodowało u poszkodowanej uszczerbek na zdrowiu poniżej siedmiu dni. Jednak biegły zaznaczył, że sytuacja może ulec zmianie - przekazała Dziennikowi Bałtyckiemu Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Osobna kwestia to tożsamość rzeczywistego sprawcy. Mężczyzna, który zgłosił się na policję, nie musiał bowiem być tym, który feralnego wieczora prowadził luksusowy samochód. Nietrudno bowiem wyobrazić sobie podstawienie innej osoby.

Jak się okazuje, wokół szokującej mieszkańców Trójmiasta sprawy wciąż więcej jest pytań niż odpowiedzi. Będziemy wracać do tematu w kolejnych materiałach na łamach naszego portalu.

ZOBACZ WIDEO:

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki