2,5-letnia Róża zmarła w męczarniach! To mieli jej zrobić rodzice zastępczy. Dziecko "ugotowane"?!

2025-05-20 15:07

2,5-letnia Róża zmarła w szpitalu w Słupsku, po tym jak trafiła tam z rozległymi i głębokimi poparzeniami sięgającymi 80 procent powierzchni ciała. Zdaniem prokuratury do tragedii doprowadzili rodzice zastępczy dziewczynki, który usłyszeli zarzuty spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu ze skutkiem śmiertelnym. Znajoma podejrzanych dodaje, że to nie wszystko, co mieli za uszami.

Spis treści

  1. Słupsk. 2,5-letnia dziewczynka zmarła wskutek poparzeń
  2. Rodzice zastępczy dziecka z zarzutami
  3. Używki w rodzinie zastępczej 2,5-latki? Znajoma pary ujawnia niepokojące rzeczy

Słupsk. 2,5-letnia dziewczynka zmarła wskutek poparzeń

Alkohol, narkotyki i agresywne zachowania - tak miała wyglądać codzienność w rodzinie zastępczej w Słupsku, gdzie przed śmiercią przebywała 2,5-letnia Róża, informuje program "Uwaga!" emitowany na antenie TVN. Dziewczynka zmarła w tamtejszym szpitalu 9 maja br., a lekarze ujawnili u niej rozległe, głębokie poparzenia; sekcja zwłok zlecona przez prokuraturę wykazała, że bezpośrednią przyczyną zgonu dziecka była choroba pooparzeniowa.

Rodzice zastępczy dziecka z zarzutami

Zdaniem obrońców rodziców zastępczych doszło do nieszczęśliwego wypadku, ale śledczy nie mają wątpliwości, że to 25-latka i jej 26-letni mąż odpowiadają za śmierć dziewczynki. Obydwoje usłyszeli w tej sprawie zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu ze skutkiem śmiertelnym i zostali aresztowani. Cztery dni przed zgonem Róży mieli sprawdzać w internecie informacje na temat poparzeń. Wujek 2,5-latki twierdzi, że bardzo cierpiała.

- Nie mogę uwierzyć, że takiemu małemu dziecku można zrobić taką krzywdę. Mam córkę starszą o miesiąc od Różyczki i nie wyobrażam sobie tego. Dowiedziałem się, że to nie było tyle poparzenie, a jakby było to ugotowane - powiedział pan Arkadiusz "Uwadze!".

Używki w rodzinie zastępczej 2,5-latki? Znajoma pary ujawnia niepokojące rzeczy

Podejrzani prowadzili rodzinę zastępczą od ponad roku, a Urszula Dąbrowska, dyrektorka Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Słupsku mówi, że "rodzina miała pozytywną ocenę" i "realizowała wszystkie wskazówki". Zupełnie inną opinię wydała im znajoma obydwojga, która przekonuje, że 25-latka nadużywała alkoholu, a jak wychodziły razem, "zachowywała się, jakby nie miała rodziny". Dochodziły do niej również słuchy, że kobieta zażywała narkotyki, głównie "zioło".

- Dzieci załatwiały swoje potrzeby w pampersy, strasznie długo czekały na przewinięcie, chodziły z pieluszkami po kolana, a ona na przykład piła drinka w kuchni. Ona po alkoholu była agresywna. Potrafiła podnieść rękę na męża. A on był taki, że co ona powiedziała, to on robił. Latał w kółko - powiedziała "Uwadze!" znajoma małżeństwa.

Co ciekawa, 25-latka sama wychowywała się w rodzinie zastępczej, którą założyła jej biologiczna matka - obecnie kuratorka społeczna. Obie kobiety mieszkają zresztą obok siebie, a zdaniem anonimowej rozmówczyni "Uwagi!" matka 25-latki miała ingerować w proces przyznania jej dzieci po opiekę. W związku z tym w PCPR-ze w Słupsku wszczęły kontrolę starostwo i Pomorski Urząd Wojewódzki w Gdańsku.

Matka i ojczym zabili 6-letniego Maksia. Dziecko konało w męczarniach
Super Express Google News
Pokój Zbrodni
Maja z Mławy. Podejrzany złapany na wycieczce w Grecji | Pokój ZBRODNI

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki