- Była dyrektorka Muzeum Piaśnickiego w Wejherowie jest oskarżana o niegospodarność i nieracjonalne zakupy.
- Wśród kontrowersyjnych nabytków znalazły się hulajnoga, 10 rowerów, klocki Lego i wyposażenie kawiarni za prawie 50 tys. zł.
- Obecna dyrekcja postanowiła sprzedać zbędny sprzęt, aby skupić się na rozwoju oferty edukacyjnej.
- Sprawdź, jak te decyzje wpłyną na przyszłość muzeum i czy uda się odzyskać część zainwestowanych środków.
Muzeum Piaśnickie w Wejherowie zostało powołane w 2015 roku jako oddział Muzeum Stutthof w Sztutowie. Podczas swojej kadencji była dyrektorka placówki, Teresa Patsidis, zakupiła m.in. skuter, 10 rowerów, 400 krzeseł wykorzystanych podczas otwarcia muzeum, sprzęt AGD i RTV do muzealnej kawiarni, porcelanę, ekran do kina letniego czy klocki Lego (w tym zestaw przedstawiający Biały Dom).
Patsidis była związana z muzeum w latach 2015–2024. Wcześniej pełniła funkcję radnej Wejherowa i asystentki posła PiS Jarosława Sellina, który – jako wiceminister kultury – rekomendował ją na stanowisko dyrektorki. W 2024 roku zastąpiła ją dr Magdalena Sacha, która od początku zarzucała poprzedniczce niegospodarność, w tym wydatki niezgodne z koncepcją placówki i nieracjonalne zakupy.
W styczniu 2025 r., kiedy PAP opisała sprawę, Sacha przyznała, że była zaskoczona tym, co zastała po objęciu stanowiska. – Mam wrażenie, że to nie miało być muzeum, ale dom kultury – stwierdziła. Dodała też, że w wejherowskiej placówce nie utworzono biblioteki, a książki leżały zapakowane w kartonach w piwnicy. Jej zdaniem poprzednia kierowniczka inwestowała w sprzęt, który nie był potrzebny do funkcjonowania instytucji, jednocześnie zaniedbując zakup wyposażenia naprawdę niezbędnego.
Patsidis, odpierając zarzuty, podkreślała, że przygotowanie wystawy stałej i inwestycji poprzedziły analizy funkcjonowania podobnych instytucji w Polsce i na świecie. Jej zdaniem muzeum miało kompleksowo przedstawiać życie i tragiczną śmierć osób pomordowanych w Lasach Piaśnicy oraz edukować o niemieckiej zbrodni pomorskiej z 1939 roku, wykorzystując zarówno tradycyjne, jak i nowoczesne środki przekazu zgodne ze standardami współczesnego muzealnictwa.
Muzeum Stutthof informowało, że 10 rowerów kosztowało 18,5 tys. zł, za skuter zapłacono ponad 3 tys. zł, a za klocki Lego – ponad 4,2 tys. zł. Wyposażenie kawiarni pochłonęło prawie 50 tys. zł. Sam zakup budynku oddziału wyniósł ponad 2,4 mln zł, a jego remont i dostosowanie do celów muzealnych – ponad 26 mln zł, z czego prawie 6 mln zł stanowiło wyposażenie wraz z wystawą stałą.
W listopadzie 2025 r. muzeum opublikowało ogłoszenie o sprzedaży sprzętu znajdującego się w wejherowskim oddziale. W ofercie znalazły się m.in. piec konwekcyjno-parowy z systemem myjącym o wartości prawie 10 tys. zł, kuchnia gazowa za 7,3 tys. zł, frytkownica elektryczna za 1,5 tys. zł, przeszklona szafa mroźnicza za 3,1 tys. zł oraz 10 rowerów w bardzo dobrym stanie, bez śladów używania, po 1,8 tys. zł każdy.
Rzecznik muzeum Łukasz Kępski poinformował w rozmowie z PAP, że instytucja „jest w trakcie wdrażania nowej koncepcji prowadzenia oddziału w Wejherowie, zaproponowanej przez obecną kierownik”. Jej celem ma być m.in. „dynamiczny rozwój oferty edukacyjnej oraz skuteczniejsze upowszechnianie pamięci o ofiarach, przy wykorzystaniu wyłącznie niezbędnych składników majątku”.
Zapewnił, że wystawienie na sprzedaż części zbędnego wyposażenia odbywa się zgodnie z wewnętrznymi regulacjami i po analizie przeprowadzonej z udziałem obecnej kierownik.
Muzeum Piaśnickie w Wejherowie staje się coraz bardziej rozpoznawalnym miejscem w regionie. Nowe działania przyciągają więcej osób zainteresowanych historią Zbrodni Piaśnickiej i jej ofiar. Placówka zyskała na widoczności, skuteczniej komunikując swoją misję.
– dodał Kępski.
Rzecznik podkreślił również, że wzrost aktywności wynika ze współpracy z siedzibą główną. – Warto spojrzeć w tym kontekście na media społecznościowe muzeum, które korzystają ze wspólnie wypracowanej koncepcji. Przekłada się to na wyraźny wzrost liczby obserwujących i zaangażowania – zaznaczył.
Na ogłoszenie dotyczące sprzedaży części majątku odpowiedział jeden przedsiębiorca, oferując ceny niższe niż przedstawione w ofercie.