Były minister PiS Adam Niedzielski brutalnie zaatakowany. Sprawcy usłyszeli zarzuty i się tłumaczą
29 sierpnia rano do Prokuratury Okręgowej w Siedlcach doprowadzono z aresztu obu podejrzanych. Prokurator przedstawił im zarzuty pobicia Adama Niedzielskiego, narażenia go na utratę życia lub zdrowia oraz kierowania wobec niego gróźb karalnych. – Sprawcy działali z powodu przynależności politycznej swojej ofiary. Nie był to przypadkowy atak – sprawcy upewnili się, kim jest pokrzywdzony, a dopiero potem go zaatakowali – poinformowała Krystyna Gołąbek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Siedlcach.
Prokuratura przyjęła, że czyn miał charakter chuligański, ponieważ doszło do niego w miejscu publicznym, a sprawcy w rażący sposób naruszyli normy prawne. Obaj mężczyźni złożyli wyjaśnienia i zasadniczo przyznali się do zarzucanych czynów, twierdząc jednak, że nie pamiętają szczegółów zdarzenia z powodu nietrzeźwości – mieli około dwóch promili alkoholu w wydychanym powietrzu. Grozi im od sześciu miesięcy do pięciu lat więzienia. – Z uwagi na konieczność szczególnego potępienia tego rodzaju zachowania prokurator prowadzący postępowanie wystąpił do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie – przekazał Krzysztof Czyżewski, szef Prokuratury Okręgowej w Siedlcach.
Do pobicia doszło 27 sierpnia między godziną 14.30 a 15.00 przed restauracją w centrum Siedlec, naprzeciwko Zakładu Karnego. Były minister został zaatakowany przez dwóch mężczyzn, gdy wychodził z lokalu. Jeden z napastników uderzył go pięścią w twarz, powodując rozcięcie skóry w okolicy ust. Po uderzeniu Niedzielski przewrócił się, a sprawca kopał go, gdy leżał na ziemi. Napastnicy wykrzykiwali przy tym obraźliwe słowa, m.in. „zdrajca”.
Na miejsce wezwano policję i pogotowie ratunkowe. Sprawcy uciekli, natomiast poszkodowany trafił do Mazowieckiego Szpitala Wojewódzkiego w Siedlcach im. św. Jana Pawła II, gdzie udzielono mu pomocy. Po godzinie 20.00 został wypisany do domu. Tego samego dnia, po godzinie 22.00, sprawcy sami zgłosili się do komendy policji w Siedlcach. Badanie wykazało, że obaj mieli po dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu.