Emerytka oszukana na usługach medycznych

i

Autor: Super Express/Marcin Smulczyński

Emerytka OSTRZEGA przed oszustami: "Straciłam 8 tysięcy przez firmę, która naciąga na usługi medyczne"

2020-03-04 7:21

Miała podratować wątłe zdrowie. Zapłaciła za to kilka swoich emerytur. Gdy zrozumiała, że firma, z którą podpisała umowę, ma niewiele wspólnego z medycyną, chciała się wycofać. „Trzeba było nie podpisywać, nam nawet sąd nic nie zrobi” - usłyszała od przedstawiciela firmy. Pani Klementyna chce ostrzec innych emerytów przed oszustami.

Klementyna Sowińska (68 l.) z Ochoty przez wiele lat opiekowała się chorym mężem. Gdy zmarł, sama podupadła na zdrowiu. Gdy więc na początku listopada zadzwonił telefon i została zaproszona na bezpłatne badanie kośćca i rozmowę ze specjalistą w siedzibie firmy w al. Solidarności, poszła. - I to był mój błąd – stwierdza pani Klementyna. Tam została postawiona „pod ścianą”. - Jakiś pełnomocnik tej firmy, na pewno nie lekarz, powiedział, że jak nie będę chodzić na rehabilitację, to czeka mnie wózek inwalidzki. Tak jak mojego zmarłego męża… Strasznie mi się zrobiło przykro po tych słowach, ale uznałam, że może ten człowiek ma rację. Do podpisania dostałam umowę na usługi medyczne. Chciałam ją podpisać w domu, po dokładnym przeczytaniu, ale ten pełnomocnik powiedział, że nie ma czasu – relacjonuje pani Sowińska.

Lekarz odesłał ją z gorączkującym i duszącym się dzieckiem do domu!

Oszukana na usługach medycznych

i

Autor: Super Express/Marcin Smulczyński

Podpisała umowę, a pracownik firmy natychmiast zabrał ją swoim samochodem do… banku. - Przelałam tej firmie prawie 8 tys. zł. Podobno to była promocja, bo za miesiąc pakiet usług rehabilitacyjnych w tej firmie miał już kosztować ponad 20 tys.. No naiwna byłam – mówi pani Klementyna. Gdy wróciła do domu, dotarło do niej, że popełniła błąd. - Mam ok. 1,5 tys. emerytury. Wydałam pieniądze ze spadku po ojcu i przelałam je jakiejś firmie, do której nawet nie było telefonu… Gdzie ja miałam rozum? - mówi samokrytycznie. Chciała się wycofać z umowy. Poszła więc znowu do siedziby firmy. - Na miejscu usłyszałam: „Mogła pani nie podpisywać i nie płacić. Teraz to już za późno. A nam nawet sąd nic nie zrobi” - opowiada załamana emerytka. Z żadnej rehabilitacji nie skorzystała. Pod koniec stycznia złożyła natomiast zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa do CBŚ. Odtąd w firmie przy al. Solidarności nie można się z nikim skontaktować... - Jakiś miesiąc temu się zwinęli. Nawet nie wiadomo kiedy, jak. Zniknęli. Od tamtego czasu przychodzą tutaj dosłownie tłumy poszkodowanych przez tą firmą - mówi ochroniarz z budynku przy al. Solidarności, gdzie firma oferująca usługi medyczne miała swoją siedzibę. 

Kto zabił Jolantę Brzeską? PRZECZYTAJ

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki