Problem narasta od kilku lat. Co pewien czas w innym rejonie wyrasta kolejny płot czy siatka. Zagrodzona jest nawet… rzeka!
- Nie dość, że to ogrodzenie szpeci okolicę, to jest jeszcze niebezpieczne. Proszę zobaczyć, tu jest rzeka Morowa, a nad nią krata. To już nie tylko absurd, ale realne zagrożenie. Kiedy była powódź, gałęzie zatrzymały się na tej kracie i zatamowały odpływ. Cała woda zalała mój dom, a strażacy, by udrożnić rzekę musieli rozcinać to żelastwo – mówi wstrząśnięta Lucyna Żak (77 l.), mieszkanka ulicy Bankowej.
- Wielokrotnie wypompowywaliśmy wodę z tej posesji – potwierdza Krzysztof Tryniszewski ze straży pożarnej w Grodzisku Mazowieckim.
- Z moją działką też graniczy wielki płot. Wiem, że są plany, by rozszerzyć to ogrodzenie, a wtedy ja już nie będę miał jak wyjść z mojej działki – skarży się kolejny mieszkaniec Grodziska, Jacek Gawor (58l.) z ulicy Rzecznej.
- To jest skandaliczne co dzieje się z tym fragmentem miasta! Czuję się odgrodzona od świata – wtóruje Maria Winiarska (74 l.), mieszkanka ul. Narutowicza, gdzie również pojawił się niebieski płot.
Spółka Gedeon Richter Polska (zajmująca się produkcją leków) - która jest sprawcą dyskomfortu mieszkańców Grodziska - przekonuje, że ogrodzenia stawia wyłącznie na terenie prywatnym i ze swoim terenem może robić co chce. A dlaczego zagradzają dostęp do rzeki?!
- Posiadamy zwolnienie z zakazu grodzenia nieruchomości przylegających do powierzchniowych wód publicznych i z zakazu grodzenia obszaru w linii brzegu wód – odpowiada na pytania „Super Expressu” Karolina Wojtczak z działu PR spółki Gedeon. I zaznacza, że firma jest zobowiązana do czyszczenia rzeki.
- Wykonywane prace są weryfikowane przez nadzór wodny w Grodzisku – oświadczają przedstawiciele firmy Gedeon. A mieszkańcom dzielnicy Łąki ręce opadają z bezsilności.