Koszmar na parkingu. Przejechała psa i uciekła! Zwierzę umierało na rękach opiekuna

i

Autor: Shutterstock, Marcin Wziontek/Super Express

Wstrząsające!

Koszmar na parkingu. Przejechała psa i uciekła! Zwierzę umierało na rękach opiekuna

2024-02-07 21:03

Wstrząsające wieści. Portal haloursynow.pl opisał historię, od której włos jeży się na głowie. Kobieta z premedytacją miała rozjechać psa i uciec! Koszmar rozegrał się na parkingu podczas finału WOŚP. Zwierzak skonał w męczarniach na rękach właścicieli. Był psem terapeutyczny, który wspierał chore dziecko małżeństwa z Ursynowa. Sprawę bada policja.

Koszmar na parkingu. Przejechała psa i uciekła! Zwierzę umierało na rękach opiekuna

Wszystko wydarzyło się podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Pani Izabela i Grzegorz opowiedzieli na łamach portalu haloursynow.pl swoją historię. Jojo i Bąbą to dwa psy terapeutyczne rasy Cavalier King Charles Spaniel. 28 stycznia około 12:30 pan Grzegorz przyszedł z Jojo i Bąbą na parking urzędu dzielnicy. Trwały wydarzenia związane z WOŚP. Mieszkaniec Ursynowa stał ze swoimi psami przy wjeździe na parking. Nagle zobaczył nadjeżdżające auto, więc przywołał swojego pupila, który siedział na drodze. W tym momencie, do mężczyzny i pieska zbliżał się samochód marki Kia, którym jechały dwie kobiety - młodsza i starsza. Kierująca pojazdem potrąciła Jojo. Właściciele twierdzą, że zrobiła to specjalnie. - Kierująca samochodem dojeżdżając do miejsca, gdzie ja stałem oraz gdzie przede mną siedział mój pies, odbiła kierownicą w prawo, chociaż miała całą drogę wolną i przednim prawym kołem najechała na mojego psa. Przejechała po nim centralnie! Zrobiłem krok do przodu i zatrzymałem auto stukając ręką w przednią szybę. Kierująca zatrzymała się, gdy pies był pomiędzy przednim, a tylnym kołem. Wstał powoli, odszedł dwa metry i upadł – opowiedział wstrząśnięty pan Grzegorz. Niestety pies był w bardzo ciężkim stanie. Od razu po wypadku trafił do lecznicy, ale niczego nie dało się zrobić.

Sprawczyni nieszczęścia miała odjechać z miejsca wypadku nie czekając na służby. Właściciele zgłosili sprawę na policję. - Wpłynęło zawiadomienie dotyczące tego zdarzenia - potwierdziła dziennikarzom portalu podkom. Ewa Kołdys, oficer prasowy Komendanta Rejonowego Policji Warszawa II.

Do właścicieli zwierząt mieli zgłosić się świadkowie wypadku. Teraz sprawę bada policja.

Numery alarmowe. Sprawdź, czy wiesz, gdzie zadzwonić!

Pytanie 1 z 7
Niegdyś numer na policję. Gdzie teraz dodzwonimy się wybierając numer 997?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki