Nagła śmierć strażaka spod Sochaczewa. 29-latek zostawił żonę i synka

Nagła śmierć strażaka spod Sochaczewa. 29-latek zostawił żonę i synka

Marcin Sobota, strażak spod Sochaczewa, zmarł nagle 3 stycznia br. Mężczyzna był druhem Ochotniczej Straży Pożarnej w Skrzelewie. Ze strażą pożarną związał się już w 2004 r., czyli już w bardzo młodym wieku, zostając najpierw członkiem Młodzieżowej Drużyny Pożarniczej. "Cieszył się z naszych sukcesów, a my cieszyliśmy się jego sukcesów. Jako jednostka byliśmy na jego ślubie oddać mu szacunek i hołd. Miał wspaniałą żonę i rodzinę, cieszył się ze swojego syna. Marcinie, jesteś w naszych sercach i pamięci, przykro nam, już nie będzie nigdy tak jak było" - napisał na swoim profilu facebookowym prezes OSP Skrzelew Tadeusz Szymańczak, który jako pierwszy poinformował o zgonie strażaka spod Sochaczewa. Jak informuje Tusochaczew.pl, uroczystości pogrzebowe Marcina Soboty odbyły się w sobotę, 8 stycznia. Żałobnicy zjawili się najpierw w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Szymanowie pod Sochaczewem, a później przenieśli się na cmentarz parafialny do Niepokalanowa, gdzie pochowano zmarłego.

Czytaj też: Żałoba w Wyszkowie. Nie żyje dyrektorka szkoły. Katarzyna Kamieniecka miała 40 lat

Czytaj też: Mazowieckie. Brawurowa ucieczka dwóch więźniów! Jeden pokonał aż 150 km