W Śródmieściu działało dotąd wiele sklepów monopolowych oznaczonych jako „24h”, w których można było kupić alkohol o każdej porze dnia i nocy. Teraz to się zmieni. Reporterzy „Eski” odwiedzili kilka punktów, gdzie usłyszeli to samo: „o 22 zamykamy”. Sprzedawczyni jednego z takich sklepów przyznała, że choć nowy zakaz nie cieszy się popularnością, może przynieść pozytywne skutki.
Sprzedawcy o nowych ograniczeniach. To „wina klientów”
− Nikomu ten nowy zakaz nie jest na rękę, ale to wina części klientów, wina tego, jak się zachowywali − mówiła wprost. Kobieta zwróciła uwagę, że teraz w okolicy prawdopodobnie będzie spokojniej, choć niektórzy stali klienci będą musieli przyzwyczaić się do nowych zasad. − Jednak niektóre osoby same są sobie winne, widząc jak się zachowywali po alkoholu − dodała.
Zmiany dotkną także popularne sieci handlowe. Biuro prasowe „Żabki” zapewniło, że franczyza jest dobrze przygotowana na nowe przepisy, ponieważ podobne ograniczenia obowiązują już w około 3700 punktach tej sieci w Polsce. Od godziny 22 kasa fiskalna automatycznie zablokuje możliwość sprzedaży alkoholu aż do godziny 6 rano.
Żabka i Orlen przygotowane na zmiany
Podobne stanowisko zajmuje Orlen. Koncern zapowiada, że na jego stacjach od godziny 22 nie będzie można kupić alkoholu, choć stacje pozostaną czynne całodobowo. − Stacje oczywiście uszanują nowe prawo i od 22 alkohol nie będzie dostępny dla klientów − przekazał zespół prasowy. Firma dodała, że będzie na bieżąco monitorować sytuację i analizować wpływ ograniczenia na funkcjonowanie swoich punktów.
Władze Warszawy podkreślają, że zakaz ma charakter pilotażowy, ale jego przestrzeganie będzie kontrolowane. − Nie będzie taryfy ulgowej − zapowiada ratusz.
Burmistrz Woli, Krzysztof Strzałkowski, zauważa, że krótki, półroczny okres obowiązywania ograniczenia pozwoli na spokojne sprawdzenie jego skutków. − Cała ta procedura, biorąc pod uwagę, że niedługo ten zakaz będzie obowiązywał w całym mieście, po prostu się nie opłaca − stwierdził. Dodał też, że pilotaż przypada na miesiące zimowe, kiedy skarg na funkcjonowanie punktów nocnej sprzedaży alkoholu jest mniej. − Bo też i amatorów spożywania alkoholu na świeżym powietrzu jest mniej − wyjaśnił.
Radny Warszawy Jan Mencwel przyznaje „Super Expressowi”, że ma mieszane uczucia wobec sposobu wprowadzania zakazu.
− Sklep nocny naprzeciwko mnie już zdjął napis „24h”. Cieszę się, ale mam też obawy. Przede wszystkim o to, czy służby podejdą poważnie do lekko niepoważnego w swoich założeniach „pilotażu” i będą egzekwować przepisy − napisał.
− Druga kwestia, że na pilotaż zdecydowano się w miesiącach zimowych, kiedy jest mniej libacji. Obawiam się, że za 3 miesiące ktoś powie „no niespecjalnie coś się zmieniło”. W mojej szczerej opinii zmiana na lepsze i tak będzie, ale na pewno problem z tymi sklepami jest większy w miesiącach letnich. Ale ogólnie jestem dobrej myśli − dodał.
Konsekwencje złamania zakazu sprzedaży alkoholu
Burmistrz Strzałkowski zapowiada ścisłą współpracę z policją i strażą miejską. − Będziemy ją bardzo uważnie obserwować, szczególnie w punktach stycznych, np. aleja Jana Pawła II − podkreślił.
Zakaz został opublikowany w „Dzienniku Urzędowym Województwa Mazowieckiego”. Jego złamanie będzie skutkowało cofnięciem zezwoleń na sprzedaż alkoholu i ewentualnymi sankcjami z art. 43 ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Zgodnie z przepisem, „kto sprzedaje lub podaje napoje alkoholowe w wypadkach, kiedy jest to zabronione, albo bez wymaganego zezwolenia lub wbrew jego warunkom, podlega grzywnie”.
Źródło: ESKA, Super Express