Proszę oddajcie mi synka - wzywa teściów pan Piotr

i

Autor: Andrzej Woźniak Ojciec po synku ma tylko puste łóżeczko

Oddajcie mi synka - apeluje załamany ojciec

Jest jego ojcem, ale nie może widywać ukochanego synka. Małego Filipka (5 mies.) zabrali teściowie. Załamany Piotr Szelągiewicz (37 l.) z Siedlec (woj. mazowieckie) błaga i prosi, by oddali mu dziecko, ale ci idą w zaparte. Twierdzą, że dziecku będzie najlepiej u nich. A policja tłumaczy, że nic nie może zrobić, bo w sądzie toczy się sprawa o adopcję chłopca przez siostrę zmarłej żony pana Piotra. Aż do jej zakończenia dziecko ma być u dziadków.

Po śmierci małżonki życie Piotra Szelągiewicza wywróciło się do góry nogami. Ukochaną Iwonę (†36 l.) zabiła sepsa. Po uroczystościach pogrzebowych ojciec zostawił Filipka na kilka dni u teściów w Smuniewie (woj. mazowieckie). I już go nie odzyskał. Ba, nie może go nawet widywać. – Gdy pojechałem po Filipa, teściowie wygonili mnie z domu. Powiedzieli, że nic mi do mojego synka – opowiada pan Piotr. – Dowiedziałem się, że siostra mojej nieżyjącej żony złożyła wniosek do sądu, by adoptować Filipka. Dlatego porwali mi moje dziecko – ojciec ociera z twarzy łzy.

Teściowa mówi otwarcie, że nie odda Filipa. – Mamy tyle dowodów na zięcia, że nic z tego. Nie dostanie naszego wnuczka. A jak go sprzeda? – pyta Grażyna N. (61 l.). – Córka chce adoptować Filipka i złożyła sprawę do Sądu Rodzinnego w Sokołowie Podlaskim – dodaje babcia chłopczyka.

Zdruzgotany ojciec szukał pomocy u policji. Zgłosił, że syn został porwany. – Odmówiliśmy wszczęcia dochodzenia w sprawie porwania, bo toczy się postępowanie sądowe mające stwierdzić, gdzie trafi dziecko. Do rodziny zastępczej, czy biologicznego ojca. Sąd do chwili ukończenia swojego postępowania zalecił, by maluch był pod opieką dziadków – informuje asp. Jakub Więsak z KPP w Sokołowie Podlaskim.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki