PARK PLANETA

i

Autor: mp

Park Planeta w Zalesiu Górnym: Rura nie zassała nóżki chłopca. Sam jest sobie winny?

2020-09-07 9:45

Nadzór budowlany przeprowadził kontrolę w parku Planeta w Zalesiu Górnym. Okazuje się, że noga dziecka nie została zassana przez rurę. Nie była podłączona z żadnym urządzeniem ssącym. Właściciel obiektu dostał nakaz zabezpieczenia otworu.

Po wypadku policja powiadomiła o wszystkim nadzór budowlany. Inspektorzy przyjechali na miejsce i przeprowadzili kontrole. Według ich wiedzy rura zamieszczona w ścianie basenu nie doprowadziła do wypadku, bo nie jest podłączona do żadnego urządzenia ssącego.

Okazuje się bowiem, że właściciel obiektu na wiosnę tego roku przebudował nieckę basenu wraz z wyposażeniem. Roboty budowlane zostały wykonane bez pozwolenia starosty. A nadzór budowlany legalizował wszystkie prace wykończeniowe. - W przypadku legalizacji prac prowadzonych bez zezwolenia, ale w oparciu o prawo budowlane nakładamy na każdego z inwestorów, aby przedłożył nam dokumenty podpisane przez uprawnioną osobę, z których wynika, że to, co wykonał jest bezpieczne pod każdym względem – poinformował Albert Olbrycht, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Piasecznie. Nadzór budowlany potwierdza, że otwór był niezabezpieczony, ale nie on był przyczyną wypadku, bo nie zassał nogi chłopca.

CZYTAJ O WYPADKU Park Planeta w Zalesiu Górnym: Rura ZASSAŁA nastolatka. Tak walczyli o jego życie. WIDEO

Dzierżawca oświadczył, że przed zmianami, które wykonał niezabezpieczona rura znajdowała się tam już wcześniej. Zamontowana była jednak przy dnie basenu, które było pochyłe. Po przebudowie stało się pionowe. I to umożliwiło chłopcu oparcie o ścianę niecki i włożenie nogi do otworu- tłumaczą inspektorzy. Do wypadku doszło w sobotę, ok godz. 16. Januszek przyjechał z rodzicami do otwartego miesiąc temu parku Planeta w Zalesiu Górnym. Chłopiec bawił się w basenie. W pewnym momencie zniknął pod wodą. 11-latek próbował się uwolnić, ale zaczęło brakować mu powietrza. Opadł z sił. - Do ratownika podbiegła dziewczynka i powiedziała, że chłopiec topi się w dziurze. Nagle zrobiło się zamieszanie. Do wody wskoczyło kilku mężczyzn. Próbowali wyciągnąć spod wody Januszka. - Walczyliśmy, żeby jak najszybciej wydostać go na brzeg. Jeden z nas zanurkował i wdmuchiwał chłopcu do ust powietrze. Po trzech minutach rozwaliliśmy membranę basenu. Dopiero wtedy odpuściło i wyciągnęliśmy nieprzytomnego chłopczyka powierzchnię. Był siny, nie miał pulsu, nie oddychał - opisuje Piotr Guzewicz, który brał udział w akcji ratowniczej. Na miejsce wezwano pogotowie, policję i straż pożarną. Zanim jednak służby dotarły na miejsce, jeden z ratowników reanimował Januszka. - Na wszystko patrzyła przerażona matka. Po kilku minutach udało się chłopcu przywrócić funkcję życiowe. Odzyskał też przytomność. Wtedy zapytał: „Mamo, czy ja umarłem?” – relacjonuje pan Piotr. Chłopiec trafił do szpitala. Jego stan był ciężki, ale z informacji, do których dotarliśmy czuje się lepiej.

PARK PLANETA 1

i

Autor: mp
park 2

i

Autor: mp

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki