Piorun zabił mi kózkę Felę. Poczułem potworny ból i jakieś ciepło przeszyło moje ciało. Zbigniew przeżył burzę z huraganem

i

Autor: Andrzej Woźniak "Piorun zabił mi kózkę Felę. Poczułem potworny ból i jakieś ciepło przeszyło moje ciało". Zbigniew przeżył burzę z huraganem

"Piorun zabił mi kózkę Felę. Poczułem potworny ból i jakieś ciepło przeszyło moje ciało". Zbigniew przeżył burzę z huraganem

2021-06-30 9:46

To był ciepły, słoneczny dzień. Pogoda wręcz zachęcała do tego, by udać się na spacer. Tak właśnie zrobił pan Zbigniew Matyszak (72 l.) z Wyszkowa. Zabrał swoje trzy kózki i udał się na przechadzkę wzdłuż lasu. Nagle niebo zasnuły czarne chmury, spadł ulewny deszcz, a wiatr łamał gałęzie. Raptem uderzył piorun. Zabił siedmioletnią Felę, kozę pana Zbigniewa. On sam także czuł ciepło przepływające przez ciało. Gałąź wybiła mu ząb i rozbiła głowę.

Było słoneczne popołudnie, kiedy pan Zbigniew Matyszak (72 l.) z Wyszkowa (mazowieckie) pojechał na działkę pod miastem, by obrządzić swoje kózki. Jak zwykle wyszedł z trzema kozami na spacer wzdłuż skraju lasu.

– Nie wiem skąd raptownie wzięły się chmury nad nami. Nic nie wskazywało na to, że będzie burza, bo był spokój, nawet listek nie zaszeleścił – opowiada Zbyszek. - To było coś strasznego, co stało się za chwilę.

Błyskawicznie nadciągnęły czarne chmury, lunął potworny deszcz, wiatr łamał gałęzie ogromnej wierzby, a za chwilę w pokaźne drzewo rąbnął piorun. Wierzba rozpadła się na kawałki, jedna ze spadających gałęzi uderzyła w tył głowy zaskoczonego huraganem spacerowicza.

- Druga gałąź wybiła mi zęby w nowej protezie dotkliwie raniąc górna wargę – pan Zbyszek syczy z bólu.

Dalsza część artykułu znajduje się pod galerią zdjęć.

Przeczytaj: Jacek brutalnie zabił się z miłości na oczach matki. Umierał leżąc z nią w łóżku

Piorun zabił kózkę Felę

- Kózka Fela (+7 l.), która szła najbliżej mnie została porażona piorunem i padła na miejscu. Ja poczułem potworny ból i jakieś ciepło przeszyło moje ciało. Zakrwawiony zdołałem dojść do domu na działce. Sąsiad zawiózł mnie do szpitala w Warszawie, gdzie zbadano mnie - wspominał straszne wydarzenia pan Zbigniew.

Oprócz rozbitej głowy, zgruchotanej protezy i poszarpanej uderzeniem gałęzi górnej wargi nic więcej mu nie było. Lekarze opatrzyli pana Zbigniewa i po trzech dniach wyszedł do domu.

- Tydzień po zdarzeniu mam jeszcze spuchniętą twarz i nie mogę jeść - mówi "Super Expresowi" pan Zbigniew i dodaje: - To cud, że piorun mnie nie zabił, wszyscy mówią, że miałem wiele szczęścia. Najbardziej mi szkoda mojej Feli, którą wychowałem od urodzenia.

Sprawdź: Po chodniku pociekła krew. Rozpędzony rowerzysta staranował emeryta. Tragedia w Al. Solidarności [ZDJĘCIA]

Mały bocian Radzio nie chce być jak jego rodzice
Sonda
Czy pogoda ma wpływ na twoje samopoczucie?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki