Pożar hali w Mińsku Mazowieckim
W niedzielę, 13 lipca, mieszkańcy Mińska Mazowieckiego byli świadkami przerażającego widowiska. Z hali produkcyjno-magazynowej przy ul. Dźwigowej wydobywały się kłęby czarnego dymu, a ogień trawił wszystko, co napotkał na swojej drodze. Wewnątrz znajdowały się m.in. półprodukty do produkcji folii i meble,
Na miejsce pożaru błyskawicznie przybyły liczne zastępy straży pożarnej. Łącznie nad opanowaniem ognia pracowało aż 50 zastępów straży pożarnej, czyli 200 strażaków! Ryzykując własnym życiem, walczyli oni z ogniem przez wiele godzin. Akcja gaśnicza była niezwykle trudna ze względu na zawalony dach i łatwopalne materiały znajdujące się wewnątrz hali.
Polecany artykuł:
Trwa dogaszanie ognia. Apel władz
W poniedziałek, 14 lipca, trwa dogaszanie pogorzeliska. Strażacy wciąż pracują na miejscu, aby upewnić się, że ogień nie rozprzestrzeni się ponownie. Przyczyny pożaru są na razie nieznane i będą wyjaśniane przez odpowiednie służby. Na miejscu zdarzenia pojawił się również starosta miński, Remigiusz Górniak, który na bieżąco relacjonował przebieg akcji gaśniczej. Zaapelował on do mieszkańców o zachowanie spokoju i nieutrudnianie pracy służbom.
- Prosimy o zachowanie spokoju, niepodchodzenie do miejsca zdarzenia. Nie przeszkadzajcie policjantom i strażakom. Zabierzcie swoje samochody w celu uniknięcia sytuacji jak w Ząbkach, gdzie dojazd do miejsca był utrudniony - powiedział Esce starosta Górniak.
Mimo ogromnego pożaru i zniszczeń, najważniejsze jest to, że nikt nie został poszkodowany. Wszystkie osoby znajdujące się w pobliżu budynku zdołały się ewakuować na czas.