Krystian O. stanął przed sądem

i

Autor: Marek Zieliński, Tomasz Radzik Krystian O. stanął przed sądem

Wypadek na Sokratesa. Codziennie widzę głowę Adama w kałuży krwi. Wstrząsające słowa wdowy przed sądem. Właśnie ruszył proces

Ten wypadek poruszył całą Polskę! W październiku 2019 roku na ul. Sokratesa na warszawskich Bielanach rozpędzone do 130 km/h pomarańczowe bmw zmiotło z pasów 33-letniego mężczyznę. Adam G. w ostatniej chwili zepchnął z drogi żonę i synka w wózku. Oskarżony o to zabójstwo 31-letni dziś Krystian O. zasiadł właśnie na ławie oskarżonych w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Dziś, po blisko 1,5 roku od tej tragedii, ruszył proces. Wczoraj po raz pierwszy matka i żona zabitego spojrzały w oczy oskarżonemu. Jak Krystian O. tłumaczył się przed sądem? Zobacz zdjęcia z procesu w GALERII

Odpowiada za zabójstwo

Początkowo Krystian O. miał odpowiadać za spowodowanie wypadku drogowego, za co mógł otrzymać karę maksymalnie 8 lat więzienia. W toku postępowania śledczy zmienili jednak zarzut. I młody mężczyzna stanął przed sądem za zabójstwo z zamiarem ewentualnym. Oznacza to, że zdaniem prokuratora, Krystian O., choć nie zamierzał odebrać życia, godził się na taki skutek swoich działań, poruszając się z nadmierną prędkością samochodem, który nie powinien zostać dopuszczony do ruchu.

Dziś w Sądzie Okręgowym sprawcy wypadku po raz pierwszy spojrzały w oczy matka zabitego Adama G. i jego żona Magdalena.

Pisaliśmy wielokrotnie o tym śmiertelnym wypadku m.in TUTAJ i TUTAJ

Krystian O. przed sądem

i

Autor: Marek Zieliński/Super Express Krystian O. przed sądem

Matka w sądzie ściskała w rękach fotografię Adama

Wdowa po Adamie, Magdalena ze łzami w oczach mówiła: - Nasz synek zasypiał. Szliśmy na spacer naszą stała trasa spacerową. Musieliśmy przejść przez Sokratesa na drugą stronę. Widzieliśmy, że na prawym pasie zbliża się do przejścia srebrny samochód, który się zatrzymał i ustąpił nam pierwszeństwa. Mąż wszedł na pasy pierwszy. Ja szłam z wózkiem za mężem. Wózek był kilkanaście centymetrów za mężem. Gdy byłam już na wysokości samochodu, który się zatrzymał usłyszałam pisk hamowania z daleka. Pamiętam, że wspięłam się na palce, żeby zobaczyć skąd dobiega ten dźwięk. Ułamek sekundy później usłyszałam huk i zobaczyłam obracające się w powietrzu ciało mojego męża i przewrócony wózek, który na prawym boku sunął się po jezdni. To było tak nierealistyczne, że nie wiedziałam co się dzieje. Najpierw podbiegłam do wózka, odpięłam pasy i wyjęłam synka. Był przytomny, był cały. Nie pamiętam czy płakał. Wzięłam go na ręce i pobiegłam do męża, który leżał kilkadziesiąt metrów dalej. Leżał na brzuchu a wokół jego głowy było mnóstwo krwi. Ten widok widzę codziennie. Mocno tuląc synka usiadłam na chodniku obok męża i rozglądałam się w poszukiwaniu pomocy. Synek cały czas obracał głowę w stronę taty a ja starałam się chronić synka przed tym widokiem. Później widziałam, że ktoś podszedł do męża i zaczął go reanimować Kierowca pomarańczowego auta stał z założonymi rękami oparty o swój samochód. Przybiegł do nas przyjaciel mojego męża, który powiedział że wszystko widział. Przyjechała karetka. Policjant przyniósł nam klucze, które mąż miał przy sobie. Wtedy do karetki podszedł ksiądz, który poinformował, że udzielił rozgrzeszenia mężowi. Wtedy zorientowałam się, że mąż nie żyje… - mówiła przed sądem Magdalena G. A mama Adama, Elżbieta, ściskała w tym czasie nerwowo w rękach fotografię zabitego syna.

Krystian O. twierdził na początku, że oślepiło go słońce. Śledztwo wykazało jednak, że jechał z nadmierną prędkością, ale to nie jedyne jego przewinienie. Jego BMW miało zmodyfikowany układ hamulcowy, kierowniczy, a także zawieszenie. Auto posiadało wymontowany układ ABS. Samochód nie powinien zostać dopuszczony do ruchu, mimo to Krystian O. jeździł nim po ulicach.

Próbował się zabić

Po przedstawieniu mu zarzutów próbował popełnić samobójstwo. Opowiadał wtedy dziennikarzom: - Ja już, że tak powiem, trzeci dzień nie śpię, trzeci dzień nie jem i wizje mam cały czas przed oczami i wszystko widzę. Ja teraz na tą chwilę jestem już na izbie przyjęć w szpitalu i zaraz mnie po prostu będą zabierali. Jeżeli uznają, że jest ze mną tak źle, jak ja czuje, że jest ze mną źle, no to może się to skończyć jeszcze gorzej, niż ja sobie wyobrażam. Ja chciałem sobie przez tą całą sytuację odebrać własne życie, a wy robicie z tego, k***a, taką podpuchę i takie bzdury wypisujecie. Wiem, że ja już mam pętle na szyi, ja już to wiem.

Krystian O. nie przyznał się do winy. Ale w sądzie dwa razy wyraził skruchę.

"Naprawdę przepraszam rodzinę"

- Ciężko jest z czymś takim żyć. Przepraszam rodzinę. Zdaje sobie sprawę z tego co się wydarzyło. Na pewno nie chciałem odebrać życia dobremu człowiekowi, mężowi, synowi i przyjacielowi. Stał się nieszczęśliwy wypadek. Niestety nie mogę finansowo tej rodziny wspierać a chciałbym. Nie miałem świadomości, że nie działa ABS. Widziałem tylko, że świeci się kontrolka tego systemu. Nie było mnie stać, żeby pojechać do serwisu BMW, żeby podpiąć się do komputera i to sprawdzić. Składam ogromne kondolencje rodzinie i naprawdę bardzo przepraszam za zabranie tego człowieka - mówił przed sądem Krystian O.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają