Warszawa: Samotne matki dostały dary od wiceburmistrza Wilanowa Artura Buczyńskiego

2011-05-27 3:45

Lepiej późno niż wcale! Artur Buczyński (39 l.), wiceburmistrz Wilanowa, przekazał w końcu prezenty obiecane w listopadzie samotnym matkom i dzieciom z Pragi-Północ. Zajęło mu to, bagatela, pół roku, a winę za skazanie dzieci na tak długie czekanie zrzucił na... Bogu ducha winnego Krzysztofa "Diablo" Włodarczyka.

Telewizor Samsung o przekątnej 40 cali, cyfrowy aparat Nikon, PlayStation 3, kuchenki mikrofalowe i kuchnia gazowa. To zaledwie część sprzętu, jaki trafił właśnie do podopiecznych Domu Samotnej Matki i Dziecka na Pradze-Północ. Pokrzywdzonym przez los kobietom i wychowywanym przez nie pociechom sprezentował go Artur Buczyński (39 l.), obecny wiceburmistrz Wilanowa.

Wspaniały gest, zwłaszcza jeśli pominie się to, jak długo pokrzywdzone przez los kobiety i dzieci musiały na te dary czekać. Artur Buczyński do ich przekazania zobowiązał się jeszcze jako burmistrz Pragi-Północ w listopadzie 2010 roku! Miał je kupić za 8 tys. zł, które zaoferował podczas wygranej przez siebie licytacji rękawic bokserskich odbywającej się podczas Praskiej Gali Boksu. Blisko miesiąc temu ujawniliśmy, że choć minęło tyle czasu, dary nie trafiły pod właściwy adres. Widać więc, że nasza interwencja przyniosła efekty.

Przeczytaj koniecznie: Warszawa: Wiceburmistrz Wilanowa Artur Buczyński oszukał samotne matki

- Mam nadzieję, że te rzeczy będą wam dobrze służyły. Są fajne, telewizor jest większy niż pierwotnie planowaliśmy i mam nadzieję, że zapewnią odrobinę oddechu mamom - mówił Artur Buczyński, wręczając prezenty w towarzystwie znanego boksera Krzysztofa "Diablo" Włodarczyka (32 l.).

Podczas przekazania darów słowo "przepraszam" nie padło. Burmistrz Buczyński próbował jednak tłumaczyć zwłokę... zrzucając wszystko na "Diablo", który prowadził pamiętną licytację i chciał uczestniczyć w przekazaniu darów. - Wiadomo, mistrz świata jest bardzo zajęty. Nie było prosto dogadać się w sprawie terminów - rzucił żartobliwie pensjonariuszkom i dyrekcji DSM. Kierownik domu Ewa Hochmut nie chciała komentować niezręcznej sytuacji.

- Jesteśmy niezmiernie wdzięczni za te rzeczy, które umilą pobyt w domu i mamom i dzieciom - mówiła pani kierownik, nie kryjąc radości. Szczęścia nie kryli też sami obdarowani. Szkoda, że tak długo musieli na nie czekać.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki