We wrześniu 2022 roku mieszkańcy warszawskiego Bródna świętowali długo wyczekiwane otwarcie trzech nowych stacji metra: Zacisze, Kondratowicza i Bródno. Radość była ogromna – w mediach społecznościowych zaroiło się od entuzjastycznych zdjęć i komentarzy. Metro miało na dobre odmienić komunikację w tej części miasta, a mieszkańcy liczyli na wygodniejsze i szybsze dojazdy do centrum.
Tymczasem dziś okazuje się, że jedna z tych stacji… praktycznie nie żyje.
Ta stacja metra w Warszawie nie powinna powstać?
Według danych Zarządu Transportu Miejskiego stacja Zacisze jest najmniej uczęszczaną stacją metra w całej Warszawie. Korzysta z niej zaledwie około 1500 pasażerów dziennie – to sześć razy mniej niż najsłabiej uczęszczana stacja pierwszej linii, Stare Bielany (7900 pasażerów), i aż 30 razy mniej niż liderka frekwencji – Świętokrzyska, gdzie dziennie przewija się nawet 50 tysięcy osób.
Budowa tej części metra pochłonęła niemal 1,4 miliarda złotych. Sama stacja Zacisze była opóźniana kilkukrotnie. Wszystko przez przedłużające się procedury formalne i odbiory techniczne. Kiedy w końcu ją otwarto, wielu warszawiaków odetchnęło z ulgą. Ale dziś niektórzy zadają sobie pytanie: czy warto było?
Lokalizacja stacji – w osiedlu domków jednorodzinnych, bez dużych skupisk biurowych czy handlowych – już od początku budziła wątpliwości. Mieszkańcy mają własne auta, a w okolicy brakuje dużych punktów przesiadkowych. Metro nie stało się więc naturalnym wyborem codziennej komunikacji.
Jednocześnie, linia M2 właśnie osiągnęła pełną planowaną długość – 13 lat po rozpoczęciu budowy. Zakończono drążenie tuneli, a na zachodnim odcinku trwa obecnie budowa stacji i infrastruktury pomocniczej. Trwają również przygotowania do budowy nowej linii M3, która połączy Gocław z centrum miasta.
Czy stacja Zacisze zyska jeszcze na znaczeniu? A może przejdzie do historii jako jedna z największych inwestycyjnych pomyłek stołecznego metra? Czas pokaże.
Podcasty
Playlisty tematyczne
