Stefan mieszka w schowku na miotły, a Brygida w ciągłym bólu. Żyją za 10 zł dziennie. Tak wygląda bieda w Polsce

2025-11-25 12:37

Nie trzeba jechać na drugi koniec świata, by zobaczyć biedę. Wystarczy rozejrzeć się wokół. W Polsce prawie 2 miliony osób żyje w skrajnym ubóstwie, a blisko 5 milionów ledwo wiąże koniec z końcem. Za każdą statystyką kryje się człowiek − tak jak pani Grażyna, matka ciężko chorej córki Kasi, która przeżywa dzień za... 10 zł i 47 groszy. Raport o biedzie 2025 Szlachetnej Paczki to twardy dokument. Ale przede wszystkim to opowieść o rodzinach, które codziennie walczą o przetrwanie...

To miasto znajduje się na mapie, choć nikt go oficjalnie nie zaznaczył. Nie ma prezydenta, ale ma mieszkańców − miliony ludzi. Autorzy najnowszego raportu Szlachetnej Paczki nazwali je „Biedańskiem”.

Gdyby było prawdziwe, byłoby największym miastem w Polsce. I choć statystyki pokazują, że skrajnej biedy jest nieco mniej niż rok wcześniej, to jednocześnie przybyło tych, którzy żyją tuż nad kreską. Codziennie prowadząc walkę o przetrwanie. Ba, nie o marzenia, a o jedzenie, ogrzanie mieszkania i najsłabszy rodzaj nadziei.

W tym mieście bieda nie jest abstrakcją. Ona ma imiona, adresy i swoje dramaty. Jak u pani Grażyny, u której życie córki i codzienność domu wyceniono na... trzy kilo marchewki dziennie.

„Co mam kupić? Leki czy jedzenie?”

Pani Grażyna opiekuje się od urodzenia chorą córką Kasią. Mąż nie żyje, wszystkie obowiązki spadły na jej barki. Miesięcznie dostaje tak mały zasiłek, że, jak mówi, „wychodzi 10 zł i 47 gr na dzień”.

Poszłabym do tego urzędu, co mi to przyznał, położyła te pieniądze na stole i zapytała: Co mam kupić, jedzenie czy leki? Jakie jedzenie? Czerstwy chleb czy twaróg po terminie? − mówi ze łzami w oczach.

Przepraszam, że tak gorzko, ale nie mam się komu wyżalić. Przed córką zawsze staram się uśmiechać. Niech tę chwilę jak tu jest na świecie, zapamięta szczęśliwie − dodaje.

Chłopiec sprzedał zabawki, żeby mama miała na leki dla taty

Tak wygląda życie rodziny pana Piotra. Kilka lat temu 33-latek dostał udaru. Sparaliżowało nie tylko jego ciało, ale i całą rodzinę. Żona Mariola i dwóch synów zostali z długami, przerwanym remontem i jedną dużą codzienną niewiadomą: czy dzisiaj starczy na jedzenie?

Pawełek zaczął sprzedawać swoje zabawki, żebym miała za co wykupić leki dla taty − mówi pani Mariola.

Dom, w którym mieszkają, „zatrzymał się”. Zamiast podłogi: płyty, zamiast łazienki: beton. Na osobę zostaje 286 zł miesięcznie. Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej odmówił pomocy, bo w dokumentach wciąż widnieją zarobki sprzed miesięcy. A dla nich każdy kolejny dzień to „nierozwiązywalny budżet”. Które dziecko w tym roku dostanie zimową kurtkę, a które musi poczekać? Ta rodzina już nie planuje marzeń. Planuje przeżycie.

Życie w komórce po miotłach

Pan Stefan nie mieszka w mieszkaniu. Mieszka... w komórce po narzędziach, tuż przy pionie grzewczym. Dostaje własny klucz w zamian za odśnieżanie podwórka i drobne prace. O pracę już nie pyta, bo za wiele razy go przepędzano.

Mieszkam w komórce, która była kiedyś schowkiem na miotły. Jest przynajmniej ciepło, bo obok idzie pion grzewczy. Mogę tu spać w zamian za drobne roboty na podwórku, grabię liście, odśnieżam. Dostałem nawet własny klucz i wstawiłem tu sobie stary fotel, na którym śpię. Kiedyś pytałem o drobne prace za jakiś grosz, ale każdy przeganiał mnie jak alkoholika. Teraz mówię wprost, zrobię coś za jedzenie i ludzie chętniej mi zlecają − tłumaczy.

Najczęściej pomaga 80-letniej sąsiadce, która dzieli się z nim talerzem zupy albo kanapką, jeśli sama ma co jeść. Jedyny sklep dający „na zeszyt” czasem odpisuje mu dług w zamian za sprzątnięcie podwórka. W innym miejscu śmiano by się, że to „drobnostka”. Tu: to waluta.

„Moje życie warte jest 150 zł”

Pan Maciej mieszka w jednym pokoju z łóżkiem z palet i miską zamiast łazienki. Żyje z renty: 1400 zł miesięcznie. Gdy trafił do szpitala, okradziono mu mieszkanie, choć nie bardzo było co zabierać. Marzy, by jeszcze raz umyć się w ciepłej łazience i obejrzeć teleturniej w telewizji. I by odejść, kiedyś, nie w zimnie i ciszy.

Są też starsi, którzy wybierają: jedzenie czy toaleta

Pani Brygida budzi się każdego dnia w jednym wielkim strachu. Nie o świat, a o własne ciało. Bo ruch oznacza ból, a ból oznacza kolejny lek, kolejną tabletkę dzieloną na cztery.

Za mieszkanie płaci 650 zł. Na życie zostaje jej 277 zł miesięcznie. Do miasta ma daleko, sama nie udźwignie zakupów. Wstydzi się nawet pójść do publicznej toalety, bo: − Nie udźwignę toreb. A co, jeśli będę musiała do toalety i nie wytrzymam? W mieście wszystko płatne. Te dwa złote to czasem moje być albo nie żyć.

Jej największe marzenie? Nie nowy telewizor. Nie wyjazd. − Żeby ktoś mnie odwiedzał zapytać, jak się dziś czuję − mówi.

A Polska jest wśród 20 najbogatszych krajów świata

Paradoks jest brutalny. Polska rozwija się gospodarczo jak nigdy, ale nie wszyscy jadą tym samym pociągiem. W 2024 roku:

  • prawie 2 mln ludzi żyło w skrajnym ubóstwie,
  • ponad 5 mln jest ubogich relatywnie,
  • 364 tys. dzieci żyje na granicy minimum,
  • ponad 400 tys. seniorów ma emeryturę niższą niż minimalna,
  • 80 proc. starszych osób nie wykupuje leków,
  • co piąty senior jest niedożywiony,
  • w 5 proc. mieszkań nie ma nawet toalety.

To nie są historie z Ameryki Łacińskiej. To polskie adresy.

Szlachetna Paczka: tu najważniejsza jest nadzieja

W tym roku Szlachetna Paczka po raz 25. odwiedziła rodziny w całym kraju. Wolontariusze mówią jedno: ludzie nie oczekują cudów. Chcą tylko szansy. Czasem ta szansa to:

  • lodówka turystyczna dla pana Stefana,
  • ciepła kurtka dla chłopca,
  • łóżko, które rano będzie suche dla pani Brygidy,
  • 150 zł na gaz dla pana Macieja.

Czasem... zwykła rozmowa. Tak zwyczajna, że nikt nie uwierzyłby, jak bardzo może zmienić dzień.

Miasta biedy nie zlikwiduje jedna ustawa

Autorzy raportu piszą jasno: bieda w Polsce wciąż rośnie nie dlatego, że ludzie „nie chcą”. A dlatego, że system widzi ich za późno, albo wcale.

A „Biedańsk”? Istnieje naprawdę. Ma twarze, imiona i dzieci, które sprzedają zabawki, by mama miała na leki dla taty. Można odwrócić wzrok. Można też w końcu powiedzieć: dość. Bo w tym mieście nie brakuje wszystkiego. Najbardziej brakuje nadziei. A ona często kosztuje mniej niż trzy kilo marchewki.

Pełen raport przygotowany przez Szlachetną Paczkę przeczytacie na stronie internetowej.

Super Express Google News
Widzieliśmy BIEDASZYBY! Pracują tam DZIECI! To UMIERAJĄCE miasto. Jeszcze będzie o nas głośno! | Komentery
Sonda
Czy bieda jest jednym z największych problemów w Polsce?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki