- To jest tragedia. Ja tutaj codziennie rano sprzątam. Jak wchodzę do altanki to walę kijem, żeby pouciekały. Ile tego jest! One wyłażą z piwnicy przez dziurę w ścianie – opowiada Wojciech Bogucki (50 l.), dozorca budynku. Lokatorzy przerażeni boją się schodzić do piwnicy.
- Nie korzystam z piwnicy z obawy przed gryzoniami. A śmieci do pojemników wyrzucam z daleka, bo boję się, że jakiś szczur na mnie skoczy. Obrzydliwe – dodaje też mieszkanka kamienicy Bogusława Jastrzębska (59 l.).
Zarządca budynku twierdzi, że problem ze szczurami był od zawsze. Ale rzeczywiście ostatnio sytuacja się pogorszyła. Próbuje sobie radzić z plagą ale z marnym skutkiem.
- Wewnątrz budynku i na zewnątrz porozstawiane są karmniki z żelem deratyzacyjnym. Szczur to zjada i zdycha. Raz w tygodniu w budynku pojawia się pracownik firmy deratyzacyjnej, który zabiera padłe gryzonie i uzupełnia karmniki – wyjaśnia Łukasz Niemczycki, z zarządu wspólnoty budynku przy al. Solidarności.
Czy zarządcy i mieszkańcy zaszczurzonych kamienic pozostawieni są sami sobie, czy mogą liczyć na pomoc władz dzielnicy? - Jeśli jest taki problem, mieszkańcy powinni zgłaszać to do administracji. Dzielnica ma podpisaną umowę z firmą deratyzacyjną, która jest wysyłana pod konkretne adresy. Ale jakiejś ogólnej deratyzacji na osiedlach nie planujemy – wyjaśnia Mariusz Gruza rzecznik wolskiego urzędu dzielnicy.
Podcasty
Playlisty tematyczne
