Tramwaj zmiażdżył człowieka

2009-11-03 2:00

Potworny wypadek na Mokotowie. Pod koła ruszającego z przystanku tramwaju wpadł mężczyzna. Żeby wydobyć go ze stalowej pułapki, trzeba było użyć specjalistycznego dźwigu. Nieprzytomna ofiara ze złamaną miednicą i zgruchotanymi nogami trafiła do szpitala.

Na przystanku u zbiegu ulic Wołoskiej i Odyńca na Mokotowie stoi pełen pasażerów tramwaj linii 17. Zmienia się światło. Tramwaj powoli rusza z przystanku w kierunku Służewca. Nagle motorniczemu przed szybą kabiny dosłownie miga ludzka sylwetka. Słychać krzyk. Okazuje się, że pod koła tramwaju wpadł mężczyzna! Motorniczy wciska pedał hamulca, zatrzymuje maszynę i wzywa pomoc. Potrącony jest uwięziony głęboko pod wagonem. Krzyczy i jęczy z bólu, ale na szczęście tramwaj nie odciął mu rąk ani nóg. Na Wołoską pędzą wezwani strażacy i pogotowie ratunkowe.

- Ratownicy musieli uwolnić nogi mężczyzny, które znajdowały się pomiędzy szynami - relacjonuje starszy aspirant Piotr Tabencki (34 l.) z zespołu prasowego straży pożarnej.

Nie ma nawet chwili do stracenia. Pod wagon układane są gumowe poduchy, które wypełnią się powietrzem i uniosą tramwaj. Ale to nie wystarcza. Żeby wydobyć mężczyznę, niezbędny jest ciężki sprzęt. Na Wołoską wezwane zostaje pogotowie torowe Tramwajów Warszawskich. Po 45 minutach walki o życie męż-czyzny trzydziestotonowy wagon zostaje podniesiony kilkadziesiąt centymetrów do góry. Ratownicy szybko wyciągają spod niego rannego. Zajmują się nim ratownicy medyczni. Poszkodowanego do szpitala przy ulicy Stępińskiej zabiera karetka pogotowia.

Ruch tramwajowy w kierunku Służewca przez prawie godzinę był sparaliżowany. Część tramwajów została skierowana na trasę objazdową przez aleję Niepodległości, ul. Woronicza i Wołoską. Przyczynę wypadków na Wołoskiej badają policjanci z wydziału ruchu drogowego Komendy Stołecznej Policji.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki