SZOK! Ugotował się pod Biedronką

2018-05-31 11:29

To pierwsza ofiara upałów. We wtorek rano pod Biedronką przy ul. Dęblińskiej mieszkańców zaniepokoił widok nie dającego znaków życia mężczyzny w samochodzie. Przyjechała policja i pogotowie i wtedy okazało się, że mężczyzna nie żyje.

Według świadków od kilkunastu dni pomieszkiwał w swoim samochodzie. – Widziałem go w tym fordzie już od jakiegoś czasu. To był jego dom. Miał w nim wszystko. Nie rozmawiałem z nim często, bo go dobrze nie znałem. Ale zaczepiał mnie chwilami, żebym chodził mu do sklepu po wódkę i jedzenie – opowiada Janusz Kowalski (74 l.), który sprzedaje tam truskawki. W ostatni poniedziałek mężczyzna poprosił pana Janusza, aby zrobił mu zakupy w pobliskim sklepie. - Poszedłem do marketu, kupiłem mu jedzenie i przyniosłem do samochodu. Trochę się zdziwiłem, bo był taki ukrop, a on siedział w tym aucie w takim upale - dodaje sprzedawca truskawek.

Wychodzi na to, że w poniedziałek mężczyzna przed południem wypił trochę wódki, zamknął w samochodzie i zasnął. Kilka godzin później ugotował się wewnątrz swojego forda. Jego ciało wczoraj przed godz 9 rano znalazł przypadkowy przechodzień. Na miejscu pojawiło się pogotowie i policja. - Funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie o mężczyźnie, który leży w samochodzie i nie daje oznak życia. Wraz z karetką udali się na miejsce. Lekarz stwierdził zgon. Prowadzone są czynności w tej sprawie- mówi Joanna Węgrzyniak z praskiej komendy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki