Ulubione miejsca gangsterów

i

Autor: MAREK KUDELSKI/SUPER EXPRESS, PIOTR LISZKIEWICZ/SUPER EXPRESS, grafika RN

Mafijna Warszawa

Ulubione miejsca warszawskich gangsterów. Tu przyjeżdżali na pierogi i schabowego

2022-09-13 19:09

Lata 90., to bardzo burzliwy okres w dziejach Warszawy. Upadł komunizm, czasy się zmieniły. Szybko okazało się, że w nowej rzeczywistości świetnie odnajdują się przestępcy. Więcej swobody, otwarte granice i nieporadna policja okazały się być rajem dla ambitnych i bezwzględnych ludzi. W Polsce jak grzyby po deszczu powstawały zorganizowane grupy przestępcze. W ich szeregi dostawali się najbardziej bezwzględni ludzie, a najstraszniejsze gangi działały w Warszawie. Gdzie jedli i bawili się najsłynniejsi gangsterzy?

Warszawa. Ulubione miejsca gangsterów

Dwie najsłynniejsze i zwalczające się nawzajem mafie pochodziły z Pruszkowa i Wołomina. Pochodzący z warszawskich peryferii bandyci traktowali stolicę jak własny folwark, walcząc między sobą o wpływy w poszczególnych dzielnicach miasta. Gangsterzy na szemranym biznesie szybko dorabiali się gigantycznych pieniędzy, które lokowali, zakładając własne lokale w których urządzali narady i balangi.

Przeczytaj również: Szokujące morderstwo pary niemieckich emerytów w Warszawie. Peter H. i Silke G. zginęli na Mokotowie

Jednym z takich miejsc była dyskoteka Escada na Grochowie. Mieściła się w pawilonie pomiędzy blokami przy Al. Waszyngtona 98A. W latach 80. istniała tu kawiarnia, która po upadku komuny splajtowała. Nowy właściciel, blisko związany z mafią pruszkowską biznesmen Wojciech P. zamienił lokal w klub i restaurację. W rejestrze firm jako współudziałowiec spółki cywilnej Escada s.c. widnieje także Agnieszka Sz. To przyjaciółka żony i matka chrzestna dziecka słynnego Wojciecha K. „Kiełbasy”. Pod lokalem zaczęły pojawiać się drogie samochody, a wejścia pilnował elegancko ubrany bramkarz. Na huczne balangi przyjeżdżali tu wszyscy wysoko postawieni „pruszkowscy”. Tu szaleli ze swoimi dziewczynami. Bywał tu z pewnością cieszący się wyjątkowym posłuchem wśród „pruszkowskich” Janusz P., ps. „Parasol”.

Historia Escady skończyła się równie szybko, jak zaczęła. 5 maja 1994 r. o godzinie 3.28 w nocy Grochowem wstrząsnęła potężna eksplozja. Podmuch wybił szyby w kilkuset oknach okolicznych bloków. Nieznani sprawcy podłożyli bombę na dachu Escady. Wybuch zdemolował wnętrze, a zamach był początkiem wojny gangów w stolicy. Dziś w niepozornym pawilonie, którego mury przed laty widziały niejedno mieści się sklep Żabka.

Restauracja Baszta

Miejscem szczególnym na kulinarnej mapie Warszawy była restauracja Baszta. Mieściła się w zabytkowym budynku z 1896 r. przy skrzyżowaniu ul. Puławskiej i Łagiewnickiej. W czasach PRL restauracja była miejscem schadzek komunistycznych elit. W latach 90 stała się jednym z ulubionych miejsc domniemanego szefa gangu pruszkowskiego Andrzeja Kolikowskiego „Pershinga”. Restauracja skradła jego serce, bo słynęła z wybornej polskiej kuchni. Ich popisowym daniem było prosie pieczone w całości.

Pershing miał do Baszty niedaleko ze swojego ukochanego toru wyścigów na Służewcu. Był zapalonym hazardzistą. Przyjeżdżał tu na schabowego po pełnych emocji konnych gonitwach i sypał hojnie napiwkami. W 1999 r. Pershing podzielił los Kiełbasy, który zginął od gradu kul dwa lata wcześniej. Baszta zaczęła w późniejszym czasie podupadać i od 2009 roku budynek stopniowo popada w ruinę strasząc swym wyglądem.

Krwawa jatka przy pierogach

Nawet najbardziej bezwzględni bandyci mieli słabość do pysznych, domowych pierogów. Jedne z najlepszych na Woli w tamtych czasach serwowała restauracja Gama przy ul. Wolskiej 38. Spokojny lokal tak bardzo przypadł do gustu zarządowi gangu wołomińskiego, że ci stali się jego stałymi bywalcami. W jego niepozornym wnętrzu spotykali się na naradach. Decydowali na nich o życiu i śmierci. Ta przyszła po nich niespodziewanie.

31 marca wczesnym popołudniem pięciu hersztów z Wołomina jak zwykle omawiało nad talerzami gangsterskie sprawy. Nagle do lokalu weszło trzech zamaskowanych mężczyzn. 38-letni Olgierd W., ps. "Łysy", 26-letni Mariusz Ł., ps. "Przeszczep", 34-letni Piotr Ś., 51-letni Marian Klepacki, ps. "Klepak" vel "Maniek" oraz 48-letni Ludwik Adamski, ps. "Lutek" nie mieli żadnych szans. To była istna egzekucja.

Kilerzy z bliskiej odległości rozstrzelali bronią maszynową wszystkich siedzących przy restauracyjnym stoliku. Po zamachu odjechali srebrnym polonezem. Mundurowi nigdy ich nie odnaleźli, a jedynym śladem były łuski i spalone auto porzucone pod Otwockiem. Restauracja Gama przetrwała jeszcze niemal dwie dekady. Dziś w jej miejscu nadal można się posilić, z menu zniknęły jednak pierogi. Klienci nowej restauracji nie zdają sobie sprawy, że 23 lata temu to miejsce spłynęło krwią.

Sonda
Czy lubisz oglądać gangsterskie filmy?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki