Zostały skazane na eksmisję. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego nakazał rozbiórkę domu samotnej matki na warszawskiej Białołęce. Wciąż nie ma jednak lokalu zastępczego, w którym kobiety mogłyby zamieszkać. W piątek samotne matki spotkały się z burmistrzem Białołęki. Grzegorz Kuc zaproponował, by każda z matek zapisała się na indywidualne spotkania i wtedy zostaną przedstawione propozycje przydziału mieszkań. Dzisiaj kobiety odwiedziły Biuro Pomocy i Projektów Społecznych, aby porozmawiać z pełnomocnikiem ds. kobiet. Wciąż nie otrzymały konkretnych propozycji.
- Podczas żadnego spotkania nie padły żadne zapewnienia. Od początku sprawy nic się nie posunęło do przodu. Cały czas stoimy w tym samym miejscu. Urząd cały czas klepie te
same formułki. My się śmiejemy, że metodą zdartej płyty chcą to puszczać tak długo, aż w to uwierzymy - nie ma takiej możliwości, drogi urzędzie. Trafiliście na kamień - mówi Izabela Kłuś, Dom Samotnej Matki na Białołęce.
Polecany artykuł:
Przedstawiciele Biura Pomocy i Projektów Społecznych powtórzyły propozycje burmistrza. Samotne matki miały dostać propozycje mieszkań zastępczych oraz indywidualnych spotkań. Wszystkie kobiety miały odmówić.
- Spotkaliśmy się, żeby przedstawić paniom propozycje spotkań, na których indywidualnie z każdą rodziną chcieliśmy rozmawiać o ich potrzebach i oczekiwaniach. Skończyło się tym, że żadna z osób nie wpisała się na naszą propozycję tego harmonogramu i spotkań w tej sprawie, żeby szukać konstruktywnych sposobów rozwiązania problemów - tłumaczy Danuta Kucewicz, zastępca dyrektora Biura POmocy i Projektów Społecznych.
Kobiety postanowiły walczyć o to, aby dzielnica zapewniła im lokal. w którym dom samotnej matki dalej będzie mógł funkcjonować. Burmistrz Białołęki zapewniał jednak, że nie zamierza usuwać kobiet siłą. Odmówiono jednak gwarancji na piśmie, że do czasu rozwiązania problemu panie nie zostaną usunięte z lokalu.
Podcasty
Playlisty tematyczne
