WARSZAWA: Horror w Centrum Onkologii na Ursynowie, ludzie godzinami stoją w kolejce

2011-10-05 21:50

Ścisk i setki osób skłębionych w dusznej sali przed okienkami. Oto jak wczoraj wyglądała rejestracja w Centrum Onkologi - Instytucie im. Marii Skłodowskiej-Curie na Ursynowie. Aby dostać się do lekarza, pacjenci z rakiem musieli niczym na poczcie czekać kilka godzin w kolejce po numerek. - To granda! Jak można tak traktować ciężko chorych ludzi?! - mówili oburzeni.

Chorzy zgodnie mówią o lekarzach z Instytutu w samych superlatywach, ale mają już serdecznie dosyć biurokracji w szpitalu. Niedawno Centrum Onkologii wdrożyło nowy system rejestracji. Miał on skrócić kolejki. Jak się jednak okazuje, jest zupełnie odwrotnie. Powód? Pacjenci zapisani na dany dzień do lekarza muszą najpierw wziąć numerek i odstać swoje w kolejce do rejestracji, żeby ktoś z personelu w ogóle zaniósł ich kartę zdrowia do gabinetu lekarskiego.

Oczywiście to też trochę trwa i jeszcze trzeba swoje odczekać przed samym gabinetem! - Ludzie chorzy nie mają siły tyle czekać! Pracujący muszą brać urlop, bo spędzić tu trzeba cały dzień - denerwuje się Ryszard Sulima (57 l.), który ma raka kości.

Zmęczeni i podenerwowani tłoczą się więc przez kilka godzin w izbie przyjęć i błagalnym wzrokiem wpatrują się w ekrany, na których przesuwają się numerki.

A co na to kierownictwo Centrum? - Od 3 października pracujemy zmianowo, czyli do godz. 19, a mimo to pacjenci przyjeżdżają masowo z samego rana o godz. 6, a nawet o 5 - tłumaczy dr Agnieszka Jagiełło-Gruszfeld, kierownik Centrum Onkologii. I po chwili dodaje: - O godzinie 15 czekaliby 3 minuty do rejestracji. W tej chwili są takie przepisy w Narodowym Funduszu Zdrowia, że pacjenci muszą za każdym razem okazać ubezpieczenie w rejestracji, bez tego nie wolno nam go zbadać, ani tym bardziej wystawić mu recepty.

To bez sensu!

Mariusz Laskus (57 l.), leczy się urologicznie:

- Stałem w kolejce do rejestracji ponad dwie godziny tylko po to, żeby dowiedzieć się, że moja karta już czeka w gabinecie lekarskim! A przecież wystarczyłoby na drzwiach gabinetu wywiesić listę osób już zarejestrowanych.

Ktoś powinien coś z tym zrobić!

Małgorzata Igras (55 l.), ma raka piersi:

- Dawniej szło to o wiele szybciej i sprawniej. Teraz jest dużo gorzej i każą nam najpierw wystawać do rejestracji, a potem jeszcze do gabinetu. Dla chorych osób takie czekanie jest wykańczające.

To nie jest normalne!

Ryszard Sulima (57 l.) choruje na raka kości:

- Ludzie chorzy nie mają siły tyle stać. Pracujący muszą brać urlop, bo spędzić tu trzeba praktycznie cały dzień. Dlaczego urzędnicy z NFZ-u tworzą przepisy, które zamiast pomagać, utrudniają chorym życie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki