Warszawa. UWAGA! Nadchodzi śmieciowy paraliż!

2014-01-11 0:21

Jeszcze przez co najmniej tydzień nie doczekamy się rozstrzygnięcia protestów w przetargu na odbiór śmieci od warszawiaków. A to oznacza, że nowy system gospodarki odpadami w lutym nie obejmie całego miasta. Sytuacja powoli wymyka się spod kontroli.

- Będziemy musieli zawrzeć nowe porozumienie z firmami, które będą odbierać śmieci z dziesięciu dzielnic, w których działa system przejściowy. Ale warszawiacy nie powinni się obawiać, śmieci nadal będą odbierane - zapewnia wiceprezydent Warszawy Jarosław Dąbrowski (39 l.).

Na razie jednak urzędnicy nie rozmawiali z firmami o przedłużeniu umów. Nie wiadomo, czy nie postawią one dodatkowych warunków.

- W grudniu było jedno wstępne spotkanie w Ratuszu, ale nie usłyszałem na nim żadnych konkretów - mówi Grzegorz Czechoński z firmy Remondis.

Kilka tygodni temu firmy rozważały bojkot warunków, jakie stawiał Ratusz, mówiło się nawet o zarzuceniu śmieciami placu Bankowego w proteście. - Wycofaliśmy się z tego pomysłu. Po co nam to? Uchodzilibyśmy tylko za pieniaczy - stwierdza dziś dyrektor Czechoński.

Zobacz: Śmieciowa rewolucja dotarła do stolicy!

Ratusz przyznaje, że na razie kwestia umów nie jest jeszcze doprecyzowana.

- Nie mogliśmy podać firmom konkretów, bo są one uzależnione od losów przetargu. A decyzja jest w rękach Krajowej Izby Odwoławczej - tłumaczy wiceprezydent Dąbrowski.

A tymczasem przedłuża się postępowanie przed KIO, która rozpatruje odwołanie przegranych firm Byś i Remondis. Zarzucają one zwycięzcom - MPO i Lekaro, że wygrały rażąco niskimi cenami. Wczorajsza rozprawa znów nie przyniosła rozstrzygnięcia. Na życzenie KIO biegły sądowy przygotował ekspertyzę, z której wynika, że Lekaro jest w stanie zarobić na miejskim kontrakcie, ale MPO w kilku dzielnicach zaproponowało rzeczywiście zbyt niskie ceny, niegwarantujące zysku. Przedstawiciele Ratusza i MPO nie zgodzili się z tą tezą. Na ich zlecenie profesor z katedry rachunkowości z Uniwersytetu Łódzkiego sporządziła kontropinię, w której udowadnia, że biegły się myli, zastosował błędną metodologię oceny, a MPO jest w stanie sporo zarobić na tym kontrakcie. Ile zarobi - nie wiadomo - bo MPO zastrzega wszelkie dane finansowe jako tajemnicę przedsiębiorstwa.

Na następnej rozprawie, która ma się odbyć po 23 stycznia, biegły sądowy ma się stawić przed KIO i odpowiedzieć osobiście na wątpliwości stron postępowania. - Następna rozprawa ma być ostatnia - zadeklarowała przewodnicząca komisji KIO.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki