WARSZAWA: Znaleziono dziecko W ŚMIETNIKU

2012-04-21 3:45

Jak można zrobić coś tak potwornego? W poniedziałek w pruszkowskiej sortowni śmieci pracownicy na taśmie znaleźli zwłoki noworodka. Śledczy podejrzewali, że matka zaraz po urodzeniu porzuciła dziecko w śmieciach. Jednak sekcja zwłok ujawniła szokującą prawdę. Dziecko ktoś brutalnie zabił.

- Wstępne wyniki sekcji wskazują, że dziecko zmarło w wyniku urazów mechanicznych, najprawdopodobniej wykonanych tępym narzędziem - wyjaśnia Dariusz Ślepokura z Warszawskiej Prokuratury Okręgowej. - Obrażenia powstały w obrębie głowy i końca kręgosłupa - dodaje prokurator.

Śledczy podejrzewają, że kilka chwil po narodzinach chłopca ktoś brutalnie zatłukł i wyrzucił jego malutkie nagie ciałko do kontenera. Nie trudził się nawet, żeby podwiązać pępowinę. Kto mógłby być zdolny do tak brutalnego mordu na bezbronnym maluszku? Policjanci szukają zabójcy. Podobnie jak matki dziecka. - Jeśli kobieta w zaawansowanej ciąży nie zgłasza się na badania do szpitala, to jest to bardzo cięż-kie zadanie - przyznaje anonimowo jeden ze śledczych. Pracownicy sortowni nie mogą uwierzyć w to, co się stało.

- To był straszny widok. Noworodek nie był niczym owinięty. Jego ciało po prostu jechało na taśmie wśród odpadów - opowiada wstrząśnięty Władysław Kącki (62 l.), szef MZO w Pruszkowie. - Udostępniliśmy prokuraturze wszystkie nasze dokumenty - dodaje Kącki.

Przed śledczymi trudne zadanie. Do sortowni w Pruszkowie zwożone są bowiem odpady z terenu zamieszkałego przez niemal 200 tys. ludzi. "Super Express" zdołał jednak ustalić, że noworodek został porzucony w odległości około 15 kilometrów od Pruszkowa. - To bardzo prawdopodobna wersja. Wskazuje na to chociażby czas zgonu - mówi jeden ze śledczych. - Poza tym na tę chwilę dysponujemy danymi, które mogą nam pomóc w dosyć precyzyjnym ustaleniu miejsca porzucenia dziecka - dodaje.


Zwłoki dziecka znaleźliśmy na taśmie

- Byliśmy wstrząśnięci. Zwłoki chłopca znaleźli pracownicy, którzy oddzielali odpady przeznaczone do recyklingu. Prowadzę sortownię od 7 lat i nigdy wcześniej nic podobnego się nam nie zdarzyło. To był straszny widok. Noworodek nie był niczym owinięty. Wyglądał tak, jakby ktoś wrzucił go do śmietnika. Natychmiast zaalarmowaliśmy policję i prokuraturę oraz przekazaliśmy wszystkie dokumenty - opowiada przejęty Władysław Kącki (62 l.), prezes zarządu Miejskiego Zakładu Oczyszczania w Pruszkowie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki