- W mazowieckich Kowiesach grasują zdziczałe psy, siejąc postrach wśród mieszkańców.
- Agresywne zwierzęta atakują ludzi i brutalnie zabijają domowe koty.
- Miejscowa policja obiecuje interwencję. Czy mieszkańcy odzyskają spokój?
Zdziczałe psy zagrażają mieszkańcom mazowieckiej wsi
Kowiesy to niewielka mazowiecka wieś pod Sokołowem Podlaskim. Ludzie żyją tu w zgodzie, zajęci swoimi sprawami, życzliwi i chętni do pomocy potrzebującym. Od kilku miesięcy na drogach i polach wokół wioski zaczęły się pojawiać watahy zdziczałych psów. Są bezpańskie lub należą do gospodarzy, którzy nie interesują się swoimi czworonogami, wypuszczają je bez opieki i rzadko karmią. Wygłodzone podchodzą pod domy na obrzeżach wioski i atakują wszystko, co stanie im na drodze.
Zaatakowały nawet dziecko!
Dwa tygodnie temu rozwścieczone psy napadły 12–letniego chłopca wracającego rowerem ze szkoły. – Wyglądało to strasznie. Uczeń jechał jak co dzień ze szkoły ulicą w pobliżu naszego domu – opowiada pan Zbyszek O. (67 l.). - Trzy kundle wałęsające się po drodze na jego widok zaczęły szczekać i biec w kierunku malca. Chłopczyk zeskoczył z roweru i zaczął się nim osłaniać. Krzyczał wniebogłosy, by odstraszyć agresywne zwierzęta. Wybiegłem z drągiem na drogę i wtedy wściekłe bestie uciekły – pokazuje miejsce napaści.
Polecany artykuł:
Wściekłe psy rozszarpują domowe kociaki
Kilka dni temu psy napadły kotkę Pusię (3 l.) pani Beaty Ostasiuk Oleszak (62 l). – Przeżyłam szok gdy zobaczyłam jak zakrwawiona kotka ucieka przed watahą psów. Ledwie dobiegła do mnie, była cała we krwi – wspomina zdarzenie sprzed tygodnia. – Biedna Pusia ledwo przeżyła atak wściekłych bestii, teraz leczy rozległe rany. Mamy dosyć tych psów, które zagrażają nam nawet na naszych podwórkach. Nie wiemy, co z tym wszystkim robić... – kobieta pokazuje szczotkę na kiju z którą rankiem wychodzi na podwórko, by odstraszać psy. – Kilka dni temu znajomy znalazł na ulicy swojego kota, któremu psy odgryzły łapy - dodaje. Zdjęcia potwierdzają zdarzenia, są jednak tylko dla osób o mocnych nerwach!
Policja zbada sprawę. Czy mieszkańcy zaznają spokoju?
Reporter "SE" o tym, co się dzieje we wsi powiadomił miejscową policję. Rekcja była błyskawiczna, bo jeszcze tego samego dnia na miejscu pojawił się mundurowy. – Przekazałam dzielnicowemu, by sprawdził co się dzieje w Kowiesach – mówi podkom. Dominika Ślepowrońska z KPP w Sokołowie Podlaskim. – Na pewno zajmiemy się sprawą, by mieszkańcy mogli czuć się bezpiecznie w swojej miejscowości – zapewnia policjantka.