Zbrodnia w Kadzidle. Wędkarze znaleźli zwłoki w jeziorze
Tragiczne wydarzenia, które wstrząsnęły mieszkańcami wsi Kadzidło w powiecie ostrołęckim, miały miejsce w 2007 roku. Dwaj wędkarze natknęli się na zwłoki mężczyzny na dnie jeziora Świętajno. Rozpoczęło się śledztwo. Ofiara, jak ustalono, zginęła od uderzeń w głowę i ciosów nożem. Początkowo identyfikacja była niemożliwa ze względu na długi czas, jaki ciało spędziło w wodzie. Przez lata sprawa pozostawała nierozwiązana, a 42-letni mieszkaniec Kadzidła, którego zaginięcie zgłoszono pół roku wcześniej, był jedynie podejrzewany o bycie ofiarą.
Przełom w śledztwie. Jak nowoczesne technologie pomogły rozwikłać zagadkę?
Prawdziwy przełom w śledztwie nastąpił dopiero w 2021 roku, dzięki nowoczesnym badaniom genetycznym. Pobranie próbek DNA od członka rodziny pozwoliło na potwierdzenie tożsamości ofiary. Dzięki temu śledczy mogli dokładnie zbadać okoliczności zaginięcia mężczyzny i w końcu wytypować oraz zatrzymać podejrzanego o dokonanie tej brutalnej zbrodni. Ustalono, że sprawca użył metalowej rury wypełnionej zaprawą murarską oraz noża.
15 lat więzienia to za mało
Sprawca był w bliskiej relacji z żoną ofiary. Policja dokonała zatrzymań w październiku 2021 roku. Sąd Okręgowy w Ostrołęce początkowo skazał go na 15 lat więzienia. Jednak Sąd Apelacyjny uznał tę karę za rażąco łagodną, podkreślając, że zbrodnia była dokładnie zaplanowana, przygotowana i wykonana z zimną krwią, a ciało ofiary zostało celowo obciążone i wrzucone do jeziora, aby nigdy nie wypłynęło. W konsekwencji kara została podwyższona do 20 lat więzienia.
Żona zacierała ślady
W tym samym procesie na 3,5 roku więzienia skazana została żona zamordowanego. Jej wina polegała na pomocy sprawcy w uniknięciu odpowiedzialności karnej poprzez zacieranie śladów na miejscu zbrodni i składanie fałszywych zeznań. Sąd apelacyjny utrzymał tę karę, ale jednocześnie uchylił wyrok w części dotyczącej zarzutu ułatwienia przez nią popełnienia zabójstwa. Chodziło o informację, którą miała przekazać telefonicznie oskarżonemu o terminie powrotu męża do domu.
Batalia sądowa. Sąd Apelacyjny umorzył sprawę
W ponownym procesie przed sądem w Ostrołęce zapadł nieprawomocny wyrok 10 lat więzienia dla kobiety. W pierwszym procesie została ona uniewinniona od tego zarzutu. Obrońca złożył apelację, domagając się uniewinnienia lub nadzwyczajnego złagodzenia kary.
W środę Sąd Apelacyjny w Białymostoku uchylił nieprawomocny wyrok 10 lat więzienia i postępowanie umorzył. Orzeczenie jest prawomocne. Sąd powołał się na zasadę procesową, zgodnie z którą sąd odwoławczy uchyla zaskarżone orzeczenie, jeżeli zostało wydane, mimo że postępowanie karne – co do tego samego czynu tej samej osoby – zostało już prawomocnie zakończone. Wyrok 3,5 roku więzienia za poplecznictwo został uznany za takie zakończenie.
Jak uzasadniała sędzia Brandeta Hryniewicka, nie można w przypadku żony ofiary mówić o dwóch odrębnych czynach. Powinno to być traktowane jako jedno zachowanie oskarżonej. Sędzia podkreśliła, że „nie ma żadnych wątpliwości, że oskarżona udzieliła pomocy sprawcy zabójstwa”, ale „inne rozstrzygnięcie niż umorzenie postępowania nie mogło być w tej sprawie wydane”. Według sądu apelacyjnego, inne rozstrzygnięcie byłoby możliwe, gdyby sąd odwoławczy, który po raz pierwszy zajmował się sprawą, uchylił wyrok dla oskarżonej w całości, a nie jedynie w części dotyczącej zarzutu ułatwienia zabójstwa.