Afera w „Mam talent”: Baran broni Agnieszki, mimo że nazwała go PALANTEM! "Nie mam pretensji. Podpowiadali jej"

2019-11-25 4:03

Kiedy nieco opadły emocje po sobotnim show "Mam talent", podczas którego Tomasz „Baranek” Baran (32 l.), został nazwany przez Agnieszkę Chylińską (43 l.) PALANTEM, uczestnik, który nie dostał się do finału zaczął bronić kontrowersyjnej wokalistki. Jest pewien, że to nie były jej słowa. Twierdzi, że gwiazda musiała mówić to, co szeptano jej do słuchawki.

Wszystko na to wskazuje, że Tomasz „Baranek” Baran, choć nie dostał się do finału, będzie najbardziej zapamiętanym uczestnikiem obecnej edycji „Mam talent”. W sobotę, podczas programu na żywo, dostało mu się od palantów (KOR??), i to od samej Agnieszki Chylińskiej! W czasie występu Tomka pojawiły się problemy z dźwiękiem. Uczestnik w pewnym momencie przestał być słyszalny.

– Co mówiłeś, kiedy nie było cię słychać – żartował Marcin Prokop (42 l.).

– Zatrudnijcie tłumacza, żeby przetłumaczył, co powiedziałem – skwitował wkurzony „Baranek”.

– Mnie jest przykro, że dopuściliśmy cię do półfinału, bo zachowujesz się jak palant – wypaliła nagle Chylińska.

I się zaczęło. Internet rozgrzał się do czerwoności. Jedni stanęli po stronie jurorki, inni po stronie odrzuconego uczestnika. W dodatku za kulisami miało dojść do przepychanek chłopaka z ochroną.

– Dotarło do mnie, że celowo wyłączono mi dźwięk, mimo że nie mówiłem niczego obraźliwego. Były żarty dotyczące jury, na które wcześniej dostałem pozwolenie. W trakcie występu ktoś zmienił zdanie i mnie wyłączyli. Widocznie ktoś nie zrozumiał mojego poczucia humoru – żali się nam Tomek.

Jest mu przykro, że do tego doszło.

– Wiem, że to nie do końca były jej słowa, ponieważ pewne rzeczy miała podpowiadane z reżyserki do słuchawki. Nie mam do niej pretensji, gdyż po zakończeniu emisji odcinka pokazała mi swoją ludzką twarz. Później wypowiadała się o mnie dobrze i przyznała, że na mnie stawiała – mówi poszkodowany uczestnik „Mam Talent” i dodaje: – Agnieszka jest tam po prostu pracownikiem i musi się słuchać. Chciałbym się jeszcze spotkać z nią bez towarzystwa, telewizyjnych kamer i pogadać na luzie, wytłumaczylibyśmy sobie pewne sprawy...

Baranek uważa, że w telewizji nie można być sobą. Trzeba działać według scenariusza. Często wbrew sobie i swoim zasadom.

- Miałem problem, żeby się dostosować. Po prostu jestem za bardzo autentyczny i jeśli coś mnie drażni nie potrafię udawać – zauważa.

Jest jednak pełen optymizmu i ma nadzieję, że mimo sobotniego incydentu zrobi karierę w stand upie.

- Czuję, że moje miejsce jest na scenie. Bardzo chciałbym ruszyć w Polskę ze swoimi stand upami – kończy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki