- Agnieszka Maciąg od dziecka nosiła w sobie głęboką wiarę, mimo że jej szkolne doświadczenia z religią były pełne strachu i niezrozumienia.
- Jako dorosła kobieta przekuła te trudne emocje w duchową mądrość, którą dzieliła się z tysiącami kobiet.
- Jej historia pokazuje, że prawdziwa wiara nie rodzi się z przymusu – lecz z autentycznego wewnętrznego głosu.
Agnieszka Maciąg przez lata stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych i wpływowych przewodniczek duchowych w Polsce. Jej książki, warsztaty i media społecznościowe były przestrzenią, w której pomagała kobietom szukać własnej prawdy, spokoju i sensu w świecie pełnym presji. Uczyła wdzięczności, uważności i tego, że każda z nas ma prawo żyć po swojemu – bez poczucia winy i bez ciągłego udawania. Jej duchowość nie była teorią, lecz doświadczeniem przepracowanym na sobie: pełnym wzlotów, trudnych lekcji i momentów olśnienia. Dlatego dziś, gdy czytamy jej wspomnienia z dzieciństwa, te słowa wybrzmiewają jeszcze mocniej.
Zobacz też: Agnieszka Maciąg od roku się nie pokazywała publicznie. Tak wyglądała na ostatnich zdjęciach!
Agnieszka Maciąg miała zaskakujące marzenie
W książce wspomina listopadowy wieczór, gdy w jej życiu „obudziła się głęboka wiara w opiekę – w boskie przewodnictwo”. Ale początki tej wiary sięgają jej wczesnego dzieciństwa. Agnieszka Maciąg opisuje dzień, kiedy jako kilkuletnia dziewczynka ubrała się w długi szalik udający stułę, wzięła do ręki okrągłe ciastko – i zaczęła odprawiać mszę. To właśnie wtedy do pokoju weszła jej mama.
„Co robisz, kochanie?” – pyta, patrząc na mnie zdziwionym wzrokiem. „Odprawiam mszę. Jak będę duża, zostanę księdzem!” – odpowiadam lekko zawstydzona, ale ze szczerym entuzjazmem.”
To marzenie mama natychmiast musiała ugasić:
„Ależ, skarbie, to niemożliwe. Tylko mężczyzna może być księdzem” – mówi zmartwiona.Mała Agnieszka nie rozumiała dlaczego:
„Dlaczego? Ja tak nie chcę!”
Ten krótki dialog pokazuje, jak intensywna i szczera była jej dziecięca wiara – mimo że religia w szkole kojarzyła jej się z czymś zupełnie innym.
Zobacz też: Z Białegostoku na wybiegi Lagerfelda. Agnieszka Maciąg podbiła świat mody lat 90., po czym zniknęła ze sceny
Trauma z lekcji religii: „Dzieci bały się oddychać”
W dalszej części pisze o czymś, co mocno ją ukształtowało. Wspomina swoją katechetkę z podstawówki – kobietę „głęboko sfrustrowaną”, która zamiast wspierać dzieci w wierze, wywoływała w nich paniczny strach. Kobieta chodziła po klasie z metalową linijką w ręku i jeśli uznała zachowanie jakiegoś dziecka za niewłaściwe, wymierzała mu karę – biła linijką po rękach. Konsekwencje były dramatyczne:
Jedni rozcierali czerwone, obolałe od uderzeń dłonie, inni przez godzinę katechezy bali się oddychać ze strachu, że mogą stać się ofiarą tego niezrozumiałego ataku.
Mała Agnieszka nie mogła pogodzić tego obrazu z wiarą, którą czuła całą sobą: "Bóg jest dobry, Bóg jest miłosierny… Kto miałby w to uwierzyć? Czułam, że coś jest nie tak. Byłam pewna, że Bóg nie mógł być z tego zadowolony". To jedno z jej najmocniejszych wspomnień. Świadectwo dziecka, które czuło lęk, ale nie straciło intuicyjnej, pełnej światła wiary.
Nie przegap: Agnieszka Maciąg osierociła dwoje dzieci. Tak wyglądają! Syn jest dorosły, ale córka to jeszcze nastolatka
Wiara silniejsza niż strach
Choć religia w szkole kojarzyła jej się z przemocą i upokorzeniem, Maciąg podkreślała, że to właśnie wtedy zaczęła najgłębiej szukać Boga. Dla niej wiara nie była „instytucją”, lecz wewnętrznym doświadczeniem, które towarzyszyło jej przez całe życie: w modelingu, macierzyństwie, chorobie i ostatnich latach intensywnego rozwoju duchowego. Dziś – już po jej odejściu – te fragmenty z „Pełni życia” czyta się inaczej. Jak świadectwo kobiety, która mimo trudnych doświadczeń pielęgnowała w sobie dobro, czułość i zaufanie.
I choć jej historia zaczęła się od „chcę zostać księdzem”, a potem przyszły strach, trauma i bunt, to jedno się nie zmieniło: głęboka, cicha wiara, która prowadziła ją przez całe życie.