Barbara Kurdej-Szatan koncertowo zrujnowała własną karierę, publikując w mediach społecznościowych treści uderzające w straż graniczną, gdy w kraju trwał uchodźczy konflikt. Jej wypowiedzi spotkały się z ogromną krytyką, a aktorka straciła kontrakt reklamowy, wyleciała z telewizji, nikt nie chciał z nią współpracować. Nie pomagały jej tłumaczenia i kolejne wypowiedzi, które tylko napędzały falę niechęci wobec niej. Teraz, po zmianie władzy, Basia Kurdej-Szatan próbuje wrócić na salony. Udzieliła niedawno wywiadu gazecie "Fakt" i ponownie naraziła się na krytykę. Chodzi o dość nieprzemyślane wypowiedzi. Aktorka wspomina bowiem, jak dziesięć lat temu zgłosiła na policję sprawę kradzieży zdjęć jej dziecka. Okazuje się jednak, że wcześniej sama publikowała je w mediach społecznościowych, więc dala złodziejom pożywkę. Do akcji wkracza teraz nawet Krzysztof Stanowski.
Basia Kurdej-Szatan w szoku, że ktoś ukradł zdjęcia jej dziecka. Wcześniej sama publikowała je w sieci
"Pamiętam, jak lata temu powstał jakiś profil na Instagramie, gdzie ktoś podszywał się za mnie i wrzucał zdjęcia mojej córki, która była malutka. Wtedy nigdzie nie było zdjęć mojej córki. Były tylko na moim prywatnym Facebooku i ten ktoś w jakiś sposób się podpiął i jakoś dotarł do tych zdjęć. Zaczął je wrzucać i pisać, że to moja córeczka. Jakaś psychoza totalna", wspomina w "Fakcie" Barbara Kurdej-Szatan.
- Poszłam na policję i policjanci mnie trochę wyśmiali. Czułam się totalnie zlekceważona i w ogóle nie podeszli do tego poważnie. Myślę, że minęło z 8 czy nawet 9 lat. Teraz to podejście się zmieniło i bardzo się cieszę, że już się poważniej podchodzi do takich rzeczy w internecie - stwierdziła aktorka.
Teraz z jej wypowiedzi śmieją się nie tylko policjanci, ale też internauci. Cytat Kurdej-Szatan na Twittera (a właściwie "X") wrzucił Krzysztof Stanowski, w ewidentnie prześmiewczym celu. - Przynajmniej wiemy, jak powstają dowcipy o blondynkach. (...) Chyba nie jest najostrzejszą kredką w piórniku. (...) Połączenie kropek przerasta Basię - to zaledwie niektóre z komentarzy, mocne, ale i tak lżejsze od większości. Internauci mówią wprost, że Kurdej-Szatan sama dała pożywkę złodziejom, bo dla niej to "tylko" wrzucenie zdjęć dziecka na Facebooka, a dla ludzi tego pokroju najłatwiejszy sposób na uzyskanie do nich dostępu. Myślicie, że Kurdej-Szatan zauważy swoją wpadkę?