Bandzior chciał aż 35 tys. zł za wykupienie kompromitującego materiału. Dostał jedynie 8 tys. za pokazanie aktorowi, czym dysponuje. Ale się pieniędzmi nie nacieszył, bo ten zły człowiek został aresztowany i skazany.
Gdy trzy lata temu zgłosił się do Pazury szantażysta Tomasz J., aktor, jak wyznał, zapłacił mu ze strachu. - Kiedy ten człowiek przyszedł wtedy do mnie, po prostu się wystraszyłem. To było wykańczające psychicznie. Jestem mężem, ojcem, płacę podatki, wykonuję rzetelnie swój zawód od 27 lat i chyba za bardzo się już boję niewiadomych - tłumaczył nam aktor.
Patrz: Cezary Pazura: pornoafera scementowała jego związek
Okazuje się jednak, że Pazura obawiał się wtedy, że szantażysta może być w posiadaniu nie tyle materiału kompromitującego aktora, ile jego żonę Edytę.
Zobacz też: Cezary Pazura wybaczył byłej żonie! "Chciałbym, żeby Weronika była szczęśliwa"
"Jeżeli do mnie zadzwoniłby jakiś przygłup i żądał 35 tys. zł za jakiś materiał, a 8 tys. za zobaczenie go, to też bym mu zapłaciła. Chciałabym to zobaczyć... A może ma zdjęcie mojego zadka? A może moje nagie zdjęcia z garderoby W MOIM DOMU, które mi zrobiono 7 lat temu z drzewa naprzeciwko. Mąż musiał zobaczyć materiał, który miał rzekomo go skompromitować" - tłumaczy całe zajście Edyta Pazura na swoim profilu na Facebooku.