
Początkowo „Czterdziestolatek” miał być kabaretem. Pomysł stworzenia historii o mężczyźnie w średnim wieku, zmagającym się z kryzysem egzystencjalnym, narodził się z prywatnych rozmów Jerzego Gruzy (+ 87 l.) i Krzysztofa Teodora Toeplitza (+ 77 l.). Obaj twórcy mieli wówczas nieco ponad 40 lat i dostrzegli, że doświadczają podobnych frustracji i niepokojów. Postanowili opowiedzieć o tym w lekkiej formie.
Mało kto wie, że tytuł „Czterdziestolatek” miał swoje znaczenie w całym serialu, ponieważ oprócz Ani Seniuk i dzieci, wszyscy aktorzy mieliśmy po 40 lat. Specjalnie nas tak dobrali. Gruza i Toeplitz, mając ten wiek, doszli do wniosku, że to coś znaczy i w życiu mężczyzny i kobiety. Jeszcze nie młody, nie stary
– wspominała Zofia Czerwińska (+ 85 l.) w rozmowie z „Super Expressem”. Ostatecznie zdecydowali się na serial, choć nikt nie przypuszczał, że odniesie on tak spektakularny sukces. Na początku powstało zaledwie siedem odcinków – raczej jako eksperyment niż zapowiedź kultowego formatu.
Mit inżyniera w PRL-u
Stefan Karwowski był wcieleniem tzw. „nowej klasy średniej” PRL. Wykształcony, odpowiedzialny, lojalny wobec systemu, ale coraz częściej sfrustrowany i zmęczony. Jego zmagania z absurdami codzienności, budowami, windami, szkolnymi wywiadówkami i zmieniającą się Warszawą, doskonale oddawały nastroje pokolenia, które dorastało po wojnie, a teraz miało budować „drugą Polskę”.
Karwowski miał marzenia, ale nie mógł ich realizować. Mimo uśmiechu na ekranie, jego życie było coraz bardziej rozbite między oczekiwania a rzeczywistość. Co o inżynierze mówił reżyser?
Idealista, pozbawiony sprytu, trochę fajtłapa, uczciwy i naiwny marzyciel. Śmieszność „Czterdziestolatka” polegała na tym, że wszystkie zalecenia odgórne, nawet te absurdalne i propagandowe, traktował serio i próbował je realizować. Dlatego nieuchronnie wpadał na minę prawdziwego życia
– opisywał Gruza głównego bohatera.
Karwowski... nieplanowany?
Nie było łatwo znaleźć odtwórcę głównej roli. Jerzy Gruza zaprosił na casting niemal wszystkich warszawskich aktorów w wieku około czterdziestu lat. Wśród rozważanych nazwisk pojawili się m.in. Bronisław Cieślak (+ 77 l.), i Leonard Pietraszak (86 l.), który ostatecznie wcielił się w rolę przyjaciela Stefana – Karola. „Gruza próbował do roli "Czterdziestolatka" wielu aktorów w zbliżonym wieku. Zaprosił i mnie...” - wspominał Pietraszak w książce „Ucho od śledzia” Katarzyny Madey. Początkowo reszta ekipy nie była zachwycona wyborem Kopiczyńskiego ( + 82 l.), ale szybko zmieniła zdanie.
W roli Magdy Karwowskiej Kopiczyński od razu widział Annę Seniuk ( 82 l.), która jako jedyna nie musiała przechodzić castingu.
Gruza zapytał mnie, kto mógłby zagrać moją żonę. Odpowiedziałam, że tylko Anna Seniuk. Od razu do niej zadzwonili. W ten sposób zostałem "Czterdziestolatkiem", a przy okazji sam skompletowałem sobie obsadę
– wspominał aktor.
Klątwa „Czterdziestolatka”?
Określenie to funkcjonuje głównie w mediach i kręgach fanowskich. Andrzej Kopiczyński, choć zyskał ogromną popularność, na długie lata został zaszufladkowany i miał problem z otrzymywaniem nowych ról. U schyłku życia zmagał się z chorobą Alzheimera i zmarł w październiku 2016 roku, w kilka miesięcy po swojej ukochanej Monice Dzienisiewicz-Olbrychskiej (+ 77 l.), która opiekowała się nim do ostatnich chwil.
Roman Kłosowski (+ 89 l.), serialowy Maliniak stracił wzrok. Wielu aktorów z obsady odeszło w samotności lub w zapomnieniu. Nawet Jerzy Gruza nie ukrywał, że sukces serialu był dla niektórych artystów również ciężarem. Choć sam uważał „Czterdziestolatka” za swoje największe osiągnięcie, podkreślał, że system PRL potrafił najpierw unieśmiertelnić, a potem zapomnieć.
Mimo upływu czasu ”Czterdziestolatek” pozostaje jednym z najlepiej ocenianych polskich seriali wszech czasów. Bawi, wzrusza i zaskakuje celnością obserwacji. Dla jednych to nostalgiczna podróż do PRL-u, dla innych - świadectwo epoki.