Róż, błękit i brzuszek w roli głównej
Faustyna, czyli druga żona Daniela Martyniuka, zaprezentowała się w uroczych, dopasowanych sukienkach w pastelowych kolorach – klasyka stylu „gender reveal, ale z klasą”. Róż symbolizuje dziewczynkę, błękit chłopca – więc może sesja miała być niedopowiedziana... albo po prostu dobrze wyglądać na Instagramie. A wygląda. Trzeba przyznać, że przyszła mama prezentuje się promiennie, a brzuszek zgrabnie zarysowany pod materiałem robi całą robotę.
Czekamy na Ciebie Maluszku
- napisała w poście przyszła mama.
Gdzie jest tata? Na zdjęciach ani śladu Daniela
W tej opowieści zabrakło jednak jednej ważnej postaci – przyszłego ojca. Daniel Martyniuk, choć już wcześniej opowiadał, że spodziewają się syna, nie pojawił się na żadnym ujęciu. Czy to decyzja artystyczna? Czy może po prostu „Daniel nie lubi zdjęć”? A może, jak sam kiedyś przyznał w wywiadzie, nie przepada za widokiem lekarzy i całej tej „porodowej atmosfery”, więc trzyma się z daleka już na etapie sesji zdjęciowych?
Przy okazji warto przypomnieć, że Daniel zapowiedział, iż nie zamierza być obecny przy porodzie, bo – cytując – „nie jest w stanie tego znieść”. Pozostaje mieć nadzieję, że przy zmianie pieluch będzie już odważniejszy.
Chłopiec czy dziewczynka
Choć sesja wygląda jak z bajki, niektórzy internauci zwrócili uwagę na subtelny cień smutku w oczach Faustyny. Komentarze w stylu „Piękna, ale jakaś taka nieobecna” tylko potwierdzają, że fani są wyczuleni na najmniejsze szczegóły. Złośliwi powiedzą: sesja jak z katalogu, tylko modela z działu „ojciec” brak. Życzliwi – że może po prostu to był jej moment. I całkiem możliwe, że właśnie o to chodziło.
Jedno jest pewne – brzuszek rośnie, moda dopracowana, Instagram zapracowany. A Daniel? Może jeszcze zdąży się dopisać do kadru. Albo chociaż do podpisu.
Zobacz galerię: Zenek Martyniuk - dziadek Zenek zakochany w Laurze
