Sergiusz Żymełka, którego widzowie zapamiętali przede wszystkim jako dziecięcego aktora z serialu „Rodzina zastępcza”, wcielającego się w postać Filipa, ostatnio pojawił się na ekranie w zupełnie innej roli – uczestnika randkowego programu „Kolacja w ciemno”, emitowanego na antenie Polsat Cafe. Jego udział w show był dla wielu sporym zaskoczeniem, ale sam zainteresowany szybko rozwiał wszelkie wątpliwości. – To był całkowity przypadek. Znajomi, którzy pracują przy produkcji tego programu, złożyli mi taką propozycję i pomyślałem sobie: czemu nie? – powiedział aktor w rozmowie z Plejadą. – Nie poszedłem tam ani po to, by szukać miłości, ani dla pieniędzy. Raczej podszedłem do tego jak do zadania aktorskiego i ciekawej przygody – dodał.
Czytaj więcej: Zasłynął rolą Filipa w "Rodzinie zastępczej", a potem zniknął z show-biznesu. Czym dziś zajmuje się Sergiusz Żymełka?
Żymełka otwarcie przyznał, że udział w programie nie był spełnieniem jego marzeń, ale też nie widzi powodu, by się go wstydzić. Uważa, że są rzeczy, które bardziej mogłyby nadszarpnąć jego wizerunek. – Wiadomo, że udział w takim programie to nie jest szczyt moich marzeń. Ale też nie uważam, żebym musiał się tego wstydzić. Gorzej, gdybym zaczął walczyć w Fame MMA – ironizował, rozbrajająco szczery. Szczegóły poniżej.
Nie randki marzeń, ale też nie wstyd. Sergiusz Żymełka opowiada o szczegółach spotkań w ciemno
Aktor wyjaśnił, że do tej pory nigdy nie uczestniczył w randce w ciemno – tym bardziej udział w formacie, gdzie wszystko odbywa się przed kamerami i bez scenariusza, był dla niego czymś zupełnie nowym.
– To był mój pierwszy raz, a w zasadzie trzy pierwsze razy. Choć nie do końca podchodziłem do tych spotkań jak do randek. Mimo że wszystko odbywało się bez scenariusza, to jednak towarzyszyły nam kamery i niektóre ujęcia musieliśmy powtarzać. Nie było to w pełni naturalne – mówił Sergiusz Żymełka.
W trakcie programu aktor odbył trzy kolacje: każda z inną uczestniczką. Jak sam zdradził, produkcja zadbała o to, by randki rzeczywiście były „w ciemno”. Pilnowano, żeby nie spotkał się z żadną dziewczyną wcześniej i faktycznie tak było. Choć doświadczenie było dla niego ciekawe, nie każde ze spotkań należało do udanych. Jedna z randek szczególnie zapadła mu w pamięć. Niestety, w negatywnym sensie.
– Nie chcę nikomu robić przykrości, ale jedno ze spotkań było totalnym koszmarem. Zastanawiałem się, co ja tam robię i jak mogę uciec. Uroda tej dziewczyny z moim kanonem piękna nie miała nic wspólnego, nie za bardzo mieliśmy też o czym rozmawiać. Ale jakoś przeżyłem – przyznał szczerze.
Po emisji odcinka wielu widzów zastanawiało się, czy któraś z kolacji mogła zaowocować czymś więcej. Aktor jednak rozwiał wszelkie nadzieje – nie planuje kontynuować żadnej z nawiązanych znajomości. Jak podkreślił w wywiadzie, jego udział w programie był jedynie jednorazową przygodą, która miała charakter czysto zawodowy i poznawczy.
Galeria zdjęć: "Rodzina zastępcza" ma 25 lat. Tych aktorów nie ma już z nami