Henryk Talar: Wnuk jest moim najlepszym przyjacielem

2011-02-24 3:00

Najważniejszą osobą w jego życiu jest wnuk Antek. To dla niego uczy się obsługi komputera i czyta mu książki o kosmosie. Henryk Talar (66 l.), znany z seriali "Polskie drogi", "Selekcja" oraz dubbingu do "Kubusia Puchatka", opowiada nam o swoim życiu.

Nigdy nie chciałem robić kariery i pewnie dlatego, gdy zbliżałem się do pięćdziesiątki, porzuciłem Warszawę i pojechałem do Częstochowy, gdzie zostałem dyrektorem Teatru im. Mickiewicza. Potem był Bielsk, Kraków i powrót do stolicy. Nie planowałem tych etapów w swoim życiu, one same przychodziły.

Patrz też: Henryk Talar: Wilhelmi załatwił mi rolę, a później się obraził

Teraz też nie myślę o karierze. Najważniejszy jest dla mnie mój wnuk Antek. Jemu pozwalam na więcej niż samemu sobie. Wynika z tego wiele ciekawych nauczek. Podpatrując tego pięcioletniego brzdąca, mogę wyciągnąć kilka aktorskich uwag, w jego milczeniu, reagowaniu bez słów. Antek, mały człowiek, w którym umieściłem swoje nadzieje, pragnienia, ale i swoje ostrożności. Jest moim najlepszym przyjacielem. Nawet witam się z nim słowami "Cześć mój mały przyjacielu", bo gdy człowiek oddaje siebie drugiemu, to jest to przyjaźń. On oddaje mi swoją osobę, a ja jemu siebie. Ale muszę do tego dorzucić mały prezencik. Jeśli go nie przyniosę, Antek mówi do mnie "Dziadu". "Dziadzio", gdy jednak coś przyniosę.

Ale fakt jest taki, że rozpieszczam mojego wnuka. Dostaje ode mnie to, czego ja nie miałem albo nie mogłem mieć w dzieciństwie. Na 5. urodziny kupiłem mu lunetę. Mam nadzieję, że chociaż raz zobaczy przez nią gwiazdy. Pamiętam, gdy w dzieciństwie jeździłem do Chorzowa do planetarium. Do dzisiaj pamiętam to, czego tam nie zobaczyłem i co stworzyła moja wyobraźnia. Pamiętam, że chciałem być wtedy blisko nieba, blisko gwiazd, dziś chcę tego dla Antka.

To dla niego uczę się obsługi komputera, żeby nie było mi wstyd za parę lat, gdy o coś mnie poprosi albo zapyta. Jedyna książka, jaką mu czytam, to książka o gwiazdach i kosmosie, bajki czyta mu mama, bo Antek uważa, że nie umiem czytać ich tak jak ona.

Przeczytaj koniecznie: Nieznane zdjęcia Romana Wilhelmiego

Jego pragnienia traktuję jak najbardziej poważnie, podobnie jak jego marzenia. Wychodzę z założenia, że z dzieckiem trzeba się liczyć jeszcze bardziej niż z dorosłymi. My dorośli zapominamy o popełnionych błędach, ale dziecko tak łatwo nie wymaże ich z pamięci.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki