Ich debiut w PnŚ wzbudził kontrowersje. Tomaszewska i Sikora tłumaczą, jak było naprawdę

2020-08-22 8:33

Przez całe lato wprowadzali nas w dobry nastrój w ramach Wakacyjnej Trasy Dwójki. Teraz MAŁGORZATA TOMASZEWSKA i ALEKSANDER SIKORA przygotowują się do hucznych 18. urodzin „Pytania na Śniadanie”. Co łączy ich prywatnie i dlaczego nigdy nie zapomną swojego wspólnego debiutu?

Małgorzata Tomaszewska i Aleksander Sikora

i

Autor: TVP Małgorzata Tomaszewska i Aleksander Sikora
Aleksandra Niedźwiedź o nowym serialu TVN "Królestwo kobiet"

Lato powoli dobiega końca, a wraz z nim „Wakacyjna Trasa Dwójki”, której jesteście współgospodarzami. W tym roku zadanie wprowadzanie widzów w wakacyjny nastrój było znacznie trudniejsze ze względu na obecną sytuację. Nie mieliście żadnych obaw przed ruszeniem w trasę?

M.T.:- Bardzo się z tego ucieszyliśmy, dlatego, że chyba wszyscy byliśmy już głodni odrobiny zabawy, żeby móc choć na chwilę zapomnieć o tych statystykach, o których codziennie słyszymy, oderwać się od codzienności. A ponieważ wiedzieliśmy, że organizatorzy zorganizują wszystko z zachowaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa, byliśmy spokojni. Jednocześnie obserwowaliśmy w trakcie koncertów artystów i muszę przyznać, że w tym roku dają oni z siebie nie sto a sto pięćdziesiąt procent!

A.S.: - Ja z kolei przyznam, że podszedłem do tego bardzo optymistycznie, bo kiedy usłyszałem, że wraca Wakacyjna Trasa Dwójki, a miałem przyjemność być na tej ubiegłorocznej, to od razu się ucieszyłem, że znowu pojadę na wakacje w pracy (śmiech). Na początku pojawiło się oczywiście wiele pytań o to, jak ta Wakacyjna Trasa Dwójki będzie wyglądała w tym roku, bo jasne było, że nie będzie taka jak dotychczas. Pamiętam, jak w zeszłym roku podczas koncertu w Stalowej Woli pod sceną potrafiło zgromadzić się ponad 20 000 ludzi! Teraz było to niemożliwe, ale pomimo tego, że jest nas w tym roku nieco mniej ze względu na obowiązujące obostrzenia, to o ile artyści dają z siebie 150 procent, to myślę, że publiczność daje nawet 200! Poza tym bardziej "kameralna" atmosfera w amfiteatrach przekłada się na lepszy kontakt widowni z artystami, za którymi zdążyli się stęsknić w czasie pandemii.

- Po wakacjach szykują się już jednak kolejne atrakcje. Na początku września „Pytanie na Śniadanie” świętować będzie 18-urodziny. Jak zamierzacie je uczcić?

M.T.: - Będziemy świętować hucznie, kolorowo i nietypowo. Nie chcemy jeszcze zdradzać szczegółów, ale będzie się działo! Będzie sporo niespodzianek. Szykowanych jest kilka takich projektów, które zaskoczyły nawet nas.

A.S.: - Projektów, o których usłyszy i zobaczy je cała Polska, i to dosłownie! Takich urodzin jeszcze nie było! Mam jednak cichą nadzieję, że nie powtórzymy tego rytuału, który pojawił się przed laty na mojej 18-tce czyli pasowanie (śmiech).

- Z tej okazji wzięliście też udział w muzycznej rywalizacji w programie „Jaka to melodia”. Zazwyczaj to wy przepytujecie gości, ale tym razem sami zostaliście gruntownie przepytani przez Rafała Brzozowskiego. Jak się odnaleźliście po drugiej stronie?

M.T.: - Muszę przyznać, że to jest znacznie trudniejsze, niż kiedy oglądamy program przed telewizorem. Wtedy zwykle znamy odpowiedź i wydaje nam się, że to takie proste! Ale kiedy stoi się w studiu, przed przyciskiem, to okazuje się, że wcale tak łatwo nie jest.

A.S.: ...i niektóre melodie jeszcze długo będą grały nam w głowach.

- Tym razem stanęliście do rywalizacji, ale na co dzień, m.in. w programie Pytanie na Śniadanie, stanowicie zgrany duet.

M.T.: - To prawda, chociaż muszę przyznać – choć nie mam tu nikogo konkretnego na myśli – że w duetach telewizyjnych czasami zdarza się, że ludzie rzeczywiście ze sobą rywalizują. U nas rzeczywiście nigdy tak nie było. Od samego początku graliśmy do jednej bramki. Nigdy nie zdarzyło się, żeby jedno z nas drugiemu próbowało wytknąć jakiś błąd. Wręcz przeciwnie, jeśli jedno się potknie, to drugie próbuje pomóc. I to jest piękne! Bo na tym właśnie polega istota dobrego dziennikarskiego duetu.

A.S.: - Tutaj sprawdzają się słowa, że „do tanga trzeba dwojga”. To, że oboje z Gosią debiutowaliśmy w roli prowadzących „Pytaniu na śniadanie” w tym samym czasie, bardzo nas scaliło. Nie ukrywam, że mam taką nadzieję, że w odbiorze widzów jest to zauważalne. Na planie programu zacieśniły się nasze więzi. Sympatia, którą siebie darzymy nie jest sztucznym tworem, wykreowanym na potrzeby szklanego ekranu. My się po prostu przyjaźnimy. To chyba najważniejszy składnik w recepturze zgranego duetu.

- Ale początki nie były łatwe. Waszego pierwszego wydania Pytania na Śniadanie chyba nigdy nie zapomnicie...

M.T.:- Olek wymyślił, że wylądujemy przed gmachem telewizji helikopterem. Sęk w tym, że nie znaliśmy się wtedy dobrze, nie mógł więc wiedzieć, boję latać (śmiech). Bardzo się więc tamtego dnia stresowałam i w pewnym momencie nie wiedziałam już, czy bardziej przed pierwszym wydaniem programu czy przed samym lotem. Olek zafundował mi więc niezłą atrakcję, ale będę wspominać to do końca życia!

A.S.:- Pojawiły się później zarzuty, że to stacja wynajęła helikopter dla pary telewizyjnych nowicjuszy, ale to ja wszystko zorganizowałem i to w ciągu kilku godzin. Wydawca zapytał nas przed debiutem, w jaki sposób chcielibyśmy zostać wprowadzeni do redakcji Pytania na Śniadanie w roli prowadzących. W różny już sposób nowi prowadzący byli wprowadzani, ale pomyślałem, że nikt nigdy nie przyleciał jeszcze helikopterem. To była po prostu przysługa pewnej firmy, dzięki której mogłem zrealizować swoje marzenie sprzed lat. Już od dawna wiedziałem, że gdybym miał rozpocząć prowadzenie jakiegoś programu, to chciałbym to zrobić z przytupem, a tutaj nadarzyła się okazja!

- Spośród wszystkich prowadzących jesteście parą z najkrótszym, dopiero rocznym stażem, ale od tamtej pory zmierzyliście się już z wieloma dużymi projektami. Za wami udział w Dance Dance Dance czy prowadzenie Wakacyjnej Trasy Dójki. Jak wspominacie ten ostatni rok?

M.T.: - Jak sobie pomyślę, co było rok temu i przypomnę nasz debiut, to wydaje mi się, że to było strasznie dawno (śmiech)! Dla mnie był to tak zwariowany i intensywny rok, że mam wrażenie, jakby to było przynajmniej pięć lat! Z drugiej strony mówi się, że czas szybko płynie przy dobrej zabawie, a my z Olkiem w pracy bardzo dobrze się bawimy.

A.S.:- Miniony rok mogę porównać do maratonu. To nie był rekreacyjny spacer ani trucht. To był sprint, ba, bieg przełajowy po marzenia. Nie chce tworzyć łzawych historii, ale 2019 był największym przełomem w moim życiu. Mam nadzieję, że wiele dobrego mnie jeszcze czeka i w przyszłości stwierdzę, że na tym etapie dopiero się rozkręcałem. Czekam na kolejne zawodowe wyzwania!

Emisja w TV:

Pytanie na śniadanie
poniedziałek-niedziela 8.00 TVP 2

Jaka to melodia?
Poniedziałek-piątek 17.25 TVP 1

 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki