Jan Nowicki miał zaplanowaną operację. Mogła uratować mu życie

2022-12-10 7:00

Jan Nowicki (†83 l.) przez wiele lat omijał lekarzy szerokiem łukiem. Dopiero kiedy związał się ze swoją ostatnią żoną Anna, na jej prośbę zaczął się badać. Jak dowiedział się "Super Express", aktor w grudniu miał przejść poważną operację. Burmistrz Kowala, a prywatnie chrześniak aktora, Eugeniusz Gołembiewski, zdradza z jaką chorobą zmagał się wybitny artysta.

Jan Nowicki przyczyna śmierci

i

Autor: Akpa Jan Nowicki

Jan Nowicki kochał życie i nie lubił jak ktoś mówił mu, co może, a czego nie może. Tak też było z lekarzami, którzy wykryli u niego miażdżycę. I choć specjaliści od serca kategorycznie kazali mu skończyć ze strasznym nałogiem, on nic sobie z tego nie robił. Palił do końca swych dni i jak już informowaliśmy, prosił za życia, by do trumny wsadzono mu paczkę papierosów. Jak dowiedział się "Super Express", aktor pół roku temu trafił na stół operacyjny. Lekarze wszczepili mu bajpasy, które doprowadzają krew do serca.

- W internecie można przeczytać, że Jan Nowicki miał problemy z pamięcią, że pod koniec swoich dni zatracił część swoich walorów intelektualnych. To nie jest prawda. Prawdą jest jednak to, że jego stan zdrowia się pogarszał poprzez miażdżycę. Miał kłopoty z dotlenieniem swojego organizmu. Miażdżyca pojawiła się między innymi dlatego, że Jan Nowicki namiętnie lubił palić papierosy. Czasami mówił, że był zdrowy jak koń, natomiast papierosy powodują to, że pojawiają się kłopoty związane z miażdżycą - mówi nam Burmistrz Kowala, Eugeniusz Gołembiewski.

Chrześniak aktora wyznał, że Nowicki nawet nie próbował rzucić nałogu.

- Lekarze podkreślali, że powinien zaprzestać palenia papierosów ale oczywiście pan Jan był królem życia i zawsze uważał, że należy żyć w taki sposób, żeby to życie sprawiało mu przyjemność - wyznał.

Aktor 13 grudnia miał mieć wykonany kolejny zabieg. Niestety nie doczekał.

- Z tego co mi wiadomo, szykował się do kolejnej operacji związanych właśnie z miażdżyca. Pierwsza się udała, ale trudno powiedzieć, co się stało. Jan Nowicki umarł na swoich warunkach. Odszedł w taki sposób, że pewnie każdy z nas bo sobie takiego odejścia życzył - dodał.

Burmistrz zapewnia, że wbrew pojawiającym się plotkom, pan Jan do końca swych dni był w świetnej kondycji intelektualnej.

- Do samego końca był to człowiek o wielkim intelekcie, bardzo przyjazny ludziom, otwarty na kontakty z bliźnimi. Mając tyle lat, ile miał, potrafił skupić wokół siebie ludzi młodych, którzy widzieli w nim wielki autorytet - kończy.

Jak poinformował nas pan Eugeniusz Gołembiewski, pogrzeb Jana Nowickiego odbędzie się w środę, 14 grudnia, w kościele parafialnym św. Urszuli w Kowalu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki