Julia Kamińska o wielkich muzycznych planach. Wszystko dzięki udziałowi w show "Twoja Twarz Brzmi Znajomo"

2023-03-09 14:54

Dotąd Julia Kamińska dała się poznać przede wszystkim jako aktorka. Tej wiosny będziemy ją mogli poznać także od strony wokalnej, nie tylko za sprawą udziału w programie „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”, ale i szykowanej debiutanckiej płyty. Nowe wyzwania stały się okazją do rozmowy o muzycznych inspiracjach, odnajdywaniu w sobie męskiej energii i wychodzeniu ze strefy komfortu.

- Produkcja programu „Twoja Twarz Brzmi Znajomo” już od dawna zabiegała o twój udział w show, ale dopiero tej wiosny postanowiłaś przyjąć zaproszenie. Co panią przekonało?

- Kiedy ostatnim razem rozmawiałam z produkcją o moim ewentualnym udziale, jednocześnie ubiegałam się o rolę w serialu „Singielka”. Grałam wtedy w "Na dobre i na złe" i kiedy okazało się, że wygrałam casting, uznałam, że praca nad trzema wymagającymi projektami jednocześnie mogłaby mnie przerosnąć. Zrezygnowałam, ale udział w tym programie wydawał mi się zawsze ciekawym wyzwaniem i niezłą zabawą. Nieczęsto miewam okazję, żeby wcielić się w mężczyznę. Teraz nie mam bardzo intensywnych zdjęć, mogę sobie pozwolić na zaangażowanie, po prostu nadszedł właściwy czas. Pracuję też nad debiutancką płytą, a codzienne lekcje śpiewu i cotygodniowe występy to fantastyczna okazja żeby się wokalnie rozwinąć.

- W gronie pai znajomych są osoby, które miały okazję wystąpić w poprzednich edycjach show. Dostała pani od nich jakieś rady?

- Owszem, choć nie do końca rozumiałam, kiedy słyszałam, że udział w tym programie to tak, jakby się co tydzień miało premierę. Teraz, kiedy jesteśmy już po pierwszych nagraniach, dobrze wiem, o co chodziło (śmiech). W teatrze na przygotowanie nowej roli mamy dwa, a czasem nawet trzy miesiące. Tutaj to zaledwie tydzień. Tempo jest więc zawrotne, a emocje są tak duże, że po zejściu ze sceny, szczerze mówiąc, niewiele pamiętam ze swojego występu!

Julia Kamińska: Przez „Brzydulę” nie mogłam obciąć włosów

- Niedawno przyznała pani, że chciałaby w tym programie wyjść ze strefy komfortu. Udało się?

- Zdecydowanie. Muszę przyznać, nie sądziłam nawet, że znajdę się od niej tak daleko (śmiech). Jest to dla mnie niewątpliwie duże wyzwanie, zarówno pod względem aktorskim, jak i wokalnym, bo nigdy dotąd nie pracowałam tak intensywnie ze swoim głosem. Oprócz ciężkiej pracy jest to też świetna zabawa, a do tego mam okazję współpracować z fantastycznymi ludźmi.

- Podobno najbardziej boi się pani wcieleń męskich. Dlaczego akurat tych?

- Męska energia, zaznaczę, że ta stereotypowa, jest bardzo odległa od tej, która towarzyszy mi na co dzień. Choć może to właśnie sprawia, że szukanie w sobie tego pierwiastka jest bardzo ciekawe. Miałam kiedyś okazję stawić czoła podobnemu zadaniu, w 'Człowieku dwóch szefów' w Teatrze Komedia grałam dziewczynę podszywającą się pod swojego brata bliźniaka. Tam jednak miałam czas, by budować swoją postać przez dwa miesiące, teraz mam na to tydzień. Sięgam po inne środki, pracuję bardziej technicznie. Miałam już w programie okazję wcielić się w mężczyznę. Nie zdradzę, kto to, ale to niesamowity artysta i performer. Przez sześć godzin charakteryzacji przed występem słuchałam jego piosenek, oglądałam jego występy; nagromadziłam w sobie taki ładunek energii, że na scenie odcięło mi mózg. Nie pamiętam z tego występu nic, jakbym to nie była ja. Nie spodziewałam się, że mimo wieloletniego doświadczenia w branży, będą temu towarzyszyć tak duże emocje.

- Jest ktoś, w kogo chciałaby się pani w programie wcielić?

 Tak, bardzo chciałabym zagrać Marlenę Dietrich. Wreszcie mogłabym wykorzystać znajomość języka niemieckiego, do tej pory nie miałam takiej okazji. Poza tym, jest to jedna z moich ulubionych artystek, uwielbiam ją od lat.

- Czy świadomość, że walczycie państwo dla potrzebujących, dodatkowo napędza w tej rywalizacji czy raczej zwiększa presję?

- Wydaje mi się, że wręcz przeciwnie, raczej ją obniża. Bez względu na to, kto wygra dany odcinek, nagroda i tak trafi w ręce kogoś, kto jej naprawdę potrzebuje. Dzięki temu możemy zostawić ego w szatni i bawić się udziałem w programie - gramy do jednej bramki. Dajemy z siebie wszystko, ale nie ze strachu, że możemy odpaść. To daje dużą radość. Przy nagrywaniu drugiego odcinka dwa razy popłakałam się ze śmiechu. Generalnie nie pamiętam, kiedy się tyle śmiałam.

Julia Kamińska o kryzysowych momentach na planie "Brzyduli". Jest ciężko

- Dla tych, którzy znali panią dotąd od strony aktorskiej, program będzie dobrą okazją, by poznać pani możliwości wokalne. Ale nie jedyną, bo niedługo ukaże się także pani debiutancka płyta. Czego możemy się po niej spodziewać?

- Usłyszymy na niej głównie indie pop. Nie chcę mówić o dacie premiery. Robiłam to wcześniej, nawet kilka razy i za każdym razem pojawiały się jakieś komplikacje. Czasami tak bywa przy niezależnych produkcjach. Pracuję nad nią już od dawna, ale dopiero teraz sama decyduję, w jakim kierunku chcę iść. Przy okazji programu zapoznałam się z biografiami kilku osób, które podziwiam i stwierdziłam, że kompletna niezależność artystyczna jest moim celem. Piszę teksty i scenariusze teledysków, sama dobieram ludzi, z którymi chcę współpracować. Na początku paraliżowała mnie niepewność, chciałam pytać o opinię wszystkich wokoło i zmuszałam się, żeby tego nie robić, żeby zaufać sobie. Nadal jeszcze trochę się boję ale z czasem coraz mniej. Czuję, że warto przełamywać taki strach, nawet, jeśli cały proces idzie wolniej, niż bym tego chciała.

Emisja w TV:Twoja Twarz Brzmi Znajomo, pt. 20.05 w Polsacie

Sonda
Którego jurora TTBZ 18 lubisz najbardziej?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki