Julia Wróblewska wyznaje: Powinnam zgłosić się do psychiatry

2020-06-09 12:38

Julia Wróblewska (21 l.) dorastała na oczach widzów. Aktorka bardzo wcześnie zaczęła swoją karierę. Dziś coraz rzadziej pojawia się w produkcjach filmowych i telewizyjnych. Na Instagramie zdradziła, że od dwóch lat pracuje nad swoim zachowaniem. "Powinnam była dużo wcześniej zgłosić się do psychiatry i terapeuty" - to szczere słowa młodej gwiazdy.

Julia Wróblewska wyznaje: Powinnam zgłosić się do psychiatry

i

Autor: Instagram Julia Wróblewska wyznaje: Powinnam zgłosić się do psychiatry

Julia Wróblewska jakiś czas temu przyznała się, że chodzi na psychoterapię. Wyznała wtedy, że od dwóch lat zmaga się ze swoimi zaburzeniami. Nauczyła się nazywać swoje emocje i walczyć z lękami. Celebrytka walczyła z negatywnymi komentarzami na swój temat. Gdy wrzucała do sieci swoje zdjęcie wylewał się na nią hejt. Julia wykorzystuje Instagram, aby uświadamiać ludzi, jak ważne jest zdrowie psychiczne. W poście z 27 stycznia pozowała ze swoimi lekami. Obaliła wtedy kilka mitów na ich temat: - Jak już pisałam, te leki nie powodują, że nie jestem sobą, a to że jestem sobą! Bo jeśli bycie sobą to leżenie tygodniami w łóżku, jedzenie raz na 2 dni, smutek i nienawiść do samej siebie, to ja dziękuję za taką mnie! Aktorka wykorzystała kolejny moment do refleksji. W najnowszej publikacji na Instagramie usprawiedliwiała swoje wcześniejsze zachowania: - Wiem, że wszyscy pamiętacie pewną sytuację z przeszłości, wyglądała ona trochę inaczej niż myślicie, ale jakkolwiek by nie wyglądała, powinno mi być i jest mi wstyd za to jak się zachowałam. Wróblewska ze skruchą przyznaje, że powinna wcześniej zgłosić się na terapię. Przeprasza za nagranie, w którym śmiała się z przejechanego na drodze lisa: -  Problem nigdy nie leżał w mojej empatii, ale w mechanizmach obronnych, o których wtedy nawet nie miałam pojęcia. Kocham zwierzęta, liski również, żadnego celowo bym nie skrzywdziła i chyba po prostu... przepraszam.

Wyświetl ten post na Instagramie.
Zakochałam się w tej istocie! ? Kochani, oto lisek Juniper, którego przewożę dzisiaj do jego przyszłego taty. Jego właścicielka niestety przez prywatne problemy musiała go oddać ? Wiem, że pokazanie tutaj przeze mnie liska nie obejdzie się bez szumu. Dlatego chciałam wykorzystać ten moment na małą refleksję, której w sumie nigdy oficjalnie nie miałam odwagi udostępnić. Wiem, że wszyscy pamiętacie pewną sytuację z przeszłości, wyglądała ona trochę inaczej niż myślicie, ale jakkolwiek by nie wyglądała, powinno mi być i jest mi wstyd za to jak się zachowałam. Od 2 lat pracuję nad sobą, nad kontrolą moich irracjonalnych zachowań, nad rozumieniem ich. Biorę pełną odpowiedzialność za to co się stało, powinnam była dużo wcześniej zgłosić się do psychiatry i terapeuty, jednak chyba po prostu bałam się braku zrozumienia. Rozumiem w 100% reakcję ludzi, gdybym w tej chwili zobaczyła, że ktoś się tak zachował, sama bym się rozgniewała i nie mogła zrozumieć. Wciąż nie umiem wyjaśnić, ani do końca zrozumieć dlaczego czasami tak zachowuję się w szoku. Jednak chcę, żebyście wiedzieli, że pracuję nad sobą, problem nigdy nie leżał w mojej empatii, ale w mechanizmach obronnych, o których wtedy nawet nie miałam pojęcia. Kocham zwierzęta, liski również, żadnego celowo bym nie skrzywdziła i chyba po prostu... przepraszam. Pogubiłam się i potrzebowałam czasu by zrozumieć jak bardzo wszystko w moim życiu było nie na miejscu, do tego stopnia, że doszło do takiej sytuacji, do której wcale nie musiało dojść, gdybym odważyła się poprosić o pomoc wcześniej. PS: Nie wymagam żadnych wyrazów współczucia, ani cudownego wybaczenia mi tego. O ludziach świadczą czyny, nie słowa. Właśnie nad czynami zamierzam pracować. Życzę Wam wszystkim miłego wieczoru, Juni już za kilkadziesiąt minut będzie u swojego taty @_pasofix_ ? Post udostępniony przez Julia Wróblewska (@juleczkaaa_jula)
Wyświetl ten post na Instagramie.
Jeden z moich ulubionych sposobów na radzenie sobie z tzw. negative self-talk. Za każdym razem wyobrażam sobie siebie jako dziecko i zastanawiam się czy powiedziałabym to tej małej dziewczynce prosto w oczy. Jeśli macie ochotę, poczytajcie sobie trochę o „wewnętrznym dziecku”. Już od jakiegoś czasu na mojej terapii zajmujemy się nierozwiązanym konfliktem między mną, a nim i wielkim żalem jaki „ta wewnętrzna dziewczynka” do mnie ma. Do tej pory zrobiło to na mnie chyba największe wrażenie, bo w końcu umiem sobie zobrazować to co dzieje się w mojej głowie i zawrzeć pokój z małą mną. Na drugim filmie napisy polskie, jeśli ktoś nie rozumie ang. Dla zastanawiających się o co chodzi i co chciałam tym przekazać. Scena, którą odegrałam odbywała się na terapii psychologicznej. Chciałam pokazać jak naprawdę wygląda taka terapia, bo jest to dobry przykład. To nie jest zwykle gadanie o problemach, taka terapia wykańcza, jest trudna i rzadko udaje się powstrzymać od płaczu. Tak człowiek wygląda w czasie terapii. Nie znoszę romantyzacji chorób psychicznych, nie są one ani ładne, ani łatwe. Nie są akcesoriami, które można sobie nosić i zdejmować kiedy się chce. Człowiek może wyglądać dobrze na codzień, ale w gabinecie terapeutycznym cała ta fasada opada. Nie zawsze wyglądamy ładnie, szczególnie gdy płaczemy i zaglądamy w strefy, od których uciekaliśmy całe życie. Zmierzenie się z nimi jest trudne i bolesne. Jednak konieczne. Post udostępniony przez Julia Wróblewska (@juleczkaaa_jula)
Wyświetl ten post na Instagramie.
Leki. Kilka dni temu na instastory opowiedziałam Wam o tym jak działają leki, które biorę ja i wiele osób, by mój stan psychiczny był stabilny. Wiem jak te leki są demonizowane wśród społeczeństwa, więc chciałabym obalić kilka mitów. 1. Uzależniają- to nieprawda. Nie czujemy potrzeby brania ich, wręcz zapominamy. Myli się leki z grupy SSRI, SNRI itp. z benzodiazepinami (np xanax). Oczywiście nasze ciało się uzależnia, jak od każdego leku, ale zejście z takich leków nie trwa zbyt długo. 2. Otumaniają- fałsz. Nie mają żadnego wpływu na naszą koncentrację, nie powodują senności ani tym bardziej nie zmieniają naszego myślenia. Nie mają żadnego natychmiastowego wpływu, musi upłynąć miesiąc regularnego ich brania by zobaczyć jakikolwiek skutek. 3. „Przecież leki cię zmienią!”- nieee. Właściwie właśnie odkryją Twoje prawdziwe „ja” skrywane pod płaszczem stresu, udręki i negatywnych emocji. Leki nie mają wpływu na naszą osobowość. Leki, które ja biorę pochodzą z grupy SNRI. Rozwijając skrót: Selektywny Inhibitor Wychwytu Zwrotnego Serotoniny i Noradrenaliny. Czym są te magiczne nazwy? Otóż mamy w mózgu coś takiego jak neurony i synapsy. Neurony przekazują serotoninę (hormon odpowiedzialny za regulację snu i apetytu) oraz noradrenalinę (neuroprzekaźnik mobilizujący mózg i ciało do działania) do synaps. Tam ich część trafia do kolejnego neuronu, lub zostaje wychwycona z powrotem. Zadaniem leków jest zablokowanie wychwytu, w ten sposób więcej serotoniny i noradrenaliny zostaje w synapsie i jest przekazywana dalej. Osoby z depresją lub innymi zaburzeniami mają za mało tych neuroprzekaźników, więc leki te powodują ich mnożenie, przez co wracamy do normalnego poziomu, który ma każdy zdrowy człowiek. Celem jest przywrócenie równowagi hormonalnej w mózgu, nie ma tu mowy o żadnym otumanieniu, wręcz przeciwnie. Jak już pisałam, te leki nie powodują, że nie jestem sobą, a to że jestem sobą! Bo jeśli bycie sobą to leżenie tygodniami w łóżku, jedzenie raz na 2 dni, smutek i nienawiść do samej siebie, to ja dziękuję za taką mnie! Na kolejnych slajdach wytłumaczyłam działanie SSRI ? Mam nadzieję, że trochę zmieniłam Waszą perspektywę, miłego dnia! #mentalhealthawareness ? Post udostępniony przez Julia Wróblewska (@juleczkaaa_jula)

Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj

Julia Wróblewska szczerze o chorobie psychicznej. Magazyn #HOT Ewy Wąsikowskiej-Tomczyńskiej

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki