Kamil Sipowicz wyznaje: Kora wciąż mieszka ze mną

2018-11-02 5:20

Taka miłość nie zdarza się często! Chociaż od śmierci Kory (†67 l.) minęły trzy miesiące, jej mąż, Kamil Sipowicz (65 l.), twierdzi, że ciągle czuje jej obecność i to nie tylko duchową. Mało tego, artystka dzięki swojej obecności w domu uratowała mu życie w ostatnich miesiącach.

Szczere wyznanie Kamila Sipowicza

i

Autor: se.pl

– Odczuwam łączność z Korą. Personalny kontakt. Nie tylko z energią, ale też z osobą, więc nie mogę jako filozof powiedzieć, jaka to jest rzeczywistość. Czy jest to rzeczywistość duchowa czy to są na przykład światy równoległe i to się zgadza, powiedzmy, ze współczesną fizyką kwantową... Ale ta rzeczywistość istnieje i istnieje wpływ ludzi zmarłych na nasze życie, na pewno – mówi w rozmowie z RMF FM i dodaje, że niczego nie zmienił w ich wspólnym domu. – Na razie zostawiłem rzeczy po Korze tak jakby była. Dobrze się z tym czuję, że zostały jej rzeczy, energia, ubrania – zapewnia.
Śmierć wokalistki przekreśliła ich wszystkie plany życiowe. Jej wcześniejsza walka z nowotworem uświadomiła im, jak bardzo są ze sobą związani. – Myśmy z Korą zawsze do siebie mówili, że jedno bez drugiego nie może żyć. Jak ja umrę, to Kora też nie będzie mogła żyć i ja mówiłem to samo. Okazuje się, że istnieje życie po śmierci. Żyję, ponieważ czuję opiekę i ochronę Kory. Byłem w tak skrajnych sytuacjach przez ostatnie dwa miesiące, że bez jej pomocy prawdopodobnie bym nie przeżył, więc wydaje mi się, że jej zależy na tym bym żył, działał, był aktywny. Mógłbym zaszyć się na Roztoczu, ale Kora by tego nie chciała – powiedział Sipowicz.
Okazuje się, że mąż artystki spisuje również pamiętnik. – Od pięciu lat piszę dziennik. Będę chciał go wydać, ale to są tak bolesne sprawy, bo to pięć lat choroby Kory. Sam boję się do niego zaglądać, nie jestem na to gotowy. Wydam go może za rok, dwa – wyznał filozof.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki