Super Express: - Międzynarodowa produkcja, film "Brzydka siostra" zrobił na mnie ogromne wrażenie. Idąc na seans, nie sprawdziłam wcześniej obsady, więc Pani obecność była dla mnie miłym zaskoczeniem – a później wręcz szokiem, kiedy zobaczyłam, że Pani postać mówi w tylu językach! Szwedzki, francuski, angielski… Czy uczyła się ich Pani specjalnie na potrzeby filmu?
Katarzyna Herman: - Miałam kilka zdań po szwedzku. Po francusku z kolei nie musiałam się specjalnie uczyć, bo to język baletu – każda osoba po szkole baletowej zna te podstawowe pojęcia. Tak się przyjęło, że nawet rosyjskie nauczycielki – a przecież balet klasyczny w wydaniu rosyjskim ma bardzo silną pozycję – posługują się terminologią francuską. Demi-plié, chassé, pas de bourrée – wszystko pochodzi z francuskiego.
Ja byłam przez jakiś czas w szkole baletowej, więc te zwroty dobrze znałam. Trochę uczyłam się francuskiego, ale raczej nie na tyle, by się swobodnie komunikować – poza językiem baletu. Natomiast sama rola była rozpisana w języku szwedzkim. Ekipa też była międzynarodowa – kostiumograf i autor zdjęć z Danii, reżyserka z Norwegii. Rozmawiali takim ogólnym językiem skandynawskim, ale film był kręcony głównie po szwedzku. Moje kwestie również, choć udało mi się przemycić też kilka zdań po polsku – z czego bardzo się cieszę.
Zobacz także: Katarzyna Herman w szczerym wyznaniu. Mówi o zarobkach!
- To naprawdę bardzo zaskakujące i rozwijające doświadczenie. Fantastyczna jest też scena, w której pokazuje Pani dziewczynom, jak mają się poruszać. Od razu widać, że miała Pani z tym styczność, że była w szkole baletowej.
- Miałam z tym styczność bardzo dawno temu. Kiedy pierwszy raz dostałam propozycję zagrania w filmie, był to film, który bardzo się spodobał - "Oszukane", oparty na prawdziwej historii bliźniaczek zamienionych po porodzie. Grałam tam matkę jednej z dziewczynek. W prawdziwym życiu warunki były bardziej normalne, ale TVN trochę to ubarwił, nadając mojej bohaterce życiorys nauczycielki baletu, która próbuje zarazić swoją córkę miłością do tańca. Potem okazuje się, że ta córka wcale nie jest jej dzieckiem.
Wtedy musiałam przygotować i zatańczyć fragment baletowy, który otwierał film. Miałam na to czas, ale minęło już około 30 lat od mojej szkoły baletowej, której zresztą nie skończyłam - uczęszczałam tam tylko przez pewien czas. Do tego ważyłam wtedy o 30 kilo więcej niż w czasach szkoły, więc było to potwornie trudne. Ten fragment trwał parę minut, a ćwiczyliśmy go przez dobre tygodnie. To naprawdę nie jest łatwe. Nie da się od tak nauczyć tańca, jeśli nigdy się go nie ćwiczyło. Nawet Natalie Portman w "Czarnym łabędziu" już kiedyś tańczyła i używano tam efektów komputerowych oraz dublerki. Balet to reżim, którego uczą się bardzo małe dziewczynki i to zostaje w kościach. Mi też coś zostało, dlatego parę razy grałam nauczycielki tańca.
Zobacz także: Katarzyna Herman podzieliła się wyjątkowym wyznaniem. Opowiedziała o rodzinie
- Muszę powiedzieć, że nie lubię czytać recenzji przed obejrzeniem filmu, żeby się nie nastawiać w żadną stronę, ale po seansie chętnie sprawdzam, czy moja opinia jest podzielana przez innych. Po tym filmie pojawiło się bardzo wiele pozytywnych recenzji. Spotkałam się nawet ze stwierdzeniem, że to lepsza i mniej infantylna europejska odpowiedź na "Substancję" z Demi Moore. Jest sporo podobieństw między tymi filmami.
- Tak, to jest pewien gatunek, o którym dowiedziałam się przy realizacji naszej produkcji "Brzydka siostra". Powstaje taki nurt, nazywany "body horror" albo "beauty horror". To coś, co ma być przerażające, a wynika właśnie...
- Z obrzydliwości scen związanych z ciałem lub urodą.
- Na MFF BellaTOFIFEST pokazywany jest też mój film "Przepiękne!", który również kręci się wokół ciała i tych tematów. Przez lata, zwłaszcza my, kobiety, ale i mężczyźni, uwierzyliśmy w coś takiego, że uroda musi boleć, że trzeba zadawać sobie ból i cierpienie, by być najpiękniejszym. "Brzydka siostra" jest hołdem dla tych wszystkich "brzydszych" dziewczynek i sióstr. Przeważnie każda z nas jest w rodzinie tą "brzydszą siostrą". Kto ma to, że wszystko ma od razu, jak Kopciuszek w błękitnej sukni na balu? A my najczęściej katujemy się i tracimy przez to kawał dobrego życia i sporo pieniędzy.
Zobacz także: Katie Price była ślicznotką! Teraz ma 46 lat i przeraża. Operacje plastyczne zmieniły ją totalnie
- Zwłaszcza że kobiety często mają tak, że jeśli są blondynkami, to chcą mieć czarne włosy, a jeśli mają czarne — to blond.
- Tak, dokładnie.
- Zawsze chcemy czegoś przeciwnego do tego, co mamy. W filmie to też było ciekawe, bo przecież ta dziewczyna wcale nie była brzydka! Gdyby to faktycznie była jakaś potworność, może ktoś by z nią sympatyzował, ale wcale nie była taka.
- Ale właśnie tak jest najczęściej - ładne dziewczyny też robią sobie krzywdę.
- Medycyną estetyczną.
- Często potem wyglądają dużo gorzej.
- Tak, zwłaszcza że trudno przestać. To też pokazuje film, prawda? Zaczyna się od małej zmiany, na przykład aparatu na zębach i potem... Nie zdradzę więcej. Po seansie wszyscy rozmawiali o scenach, na których musieli zamknąć oczy.
- Mój próg wytrzymałości na makabryczne sceny jest taki, że generalnie nie lubię horrorów i myślałam, że cały film obejrzę z zamkniętymi oczami. A jednak nie było aż tak makabrycznie.
- Takich scen ma wiele, ale wokół nich narasta ogromne napięcie i człowiek wręcz czeka, kiedy wydarzy się coś okropnego.
- Obejrzałam film niedawno, bo wcześniej nie miałam okazji zobaczyć go na festiwalach, na których "Brzydka siostra" była prezentowana. Niestety nie mogłam pojechać na Berlinale, bo wtedy pracowałam. Dopiero na premierze warszawskiej miałam okazję obejrzeć go w całości. Byłam zaskoczona - oczywiście w filmie jest dużo przemocy fizycznej, którą bohaterka sama sobie zadaje, którą wymuszają na niej lekarz czy matka, ale poruszyło mnie też to, co robi moja postać - nauczycielka. W sposób bardzo delikatny, miękki, nawet grzeczny, ale jednocześnie zimny i okrutny mówi: "Jesteś niewystarczająca, jesteś słaba, jesteś beznadziejna, idź do ostatniego rzędu, idź natychmiast". To musiało być dla młodej dziewczyny łamiące kości.
Zobacz także: Gwiazdy, które zmieniły sobie twarz. Spektakularne sukcesy i tragiczne skutki poprawiania urody
- Chciałam zapytać o coś, co mnie poruszyło. Przeczytałam, że gdyby to, co główna bohaterka robi sobie w filmie, było robione pod znieczuleniem – nikt by nie zwrócił uwagi. Bo przecież kobiety robią sobie to każdego dnia. A niektóre aktorki dosłownie odbierają sobie narzędzie pracy, zamrażając twarz.
- Tak, aktorki tłumaczą to sobie często tym, że pracują twarzą, a potem to źle wygląda na ekranie - przez co tracą role. I rzeczywiście, starzenie się przed kamerami bywa trudne. Ale przecież mnóstwo kobiet, które nie są aktorkami, robi sobie to samo. W imię czego? Przecież wszystkie doskonale wiemy, że nawet te najbogatsze, jak Madonna, nie zatrzymają czasu. Nie da się go zatrzymać - naprawdę głęboko w to wierzę.
Oczywiście, każdy starzeje się trochę inaczej - mamy różne geny, tryb życia, to działa różnie - ale wierzę, że to, jak myślimy o sobie, jakimi jesteśmy ludźmi, z wiekiem zaczyna się malować na naszej twarzy. Ludzie pogodni, akceptujący, mądrzy - patrzy się na nich z przyjemnością, nawet jeśli mają sto lat. Taka była na przykład Danuta Szaflarska - człowiek ciekawy świata, zawsze uśmiechnięta. Jaką piękną osobą jest Maja Komorowska, moja profesorka. Jaką piękną osobą jest Jan Peszek. To są ludzie w zaawansowanym wieku, ale mądrzy, młodzi w środku, ciągle ciekawi, inspirujący. I według mnie tego właśnie warto szukać - otwartego umysłu, a nie napiętej skóry.
- I to jest świetna puenta.
Rozmawiała Aleksandra Pajewska-Klucznik
Zobacz także: Tak wyglądała "kobieta kot", zanim zniszczyła się operacjami. Oszałamiająca piękność!
Zobacz więcej zdjęć. Katarzyna Herman bezlitośnie o operacjach plastycznych gwiazd: "Oszpecają się! Wyglądają gorzej, robią sobie krzywdę"