Kora przerywa milczenie na temat choroby: potwornie źle się czułam

2014-02-22 9:23

Korę pierwszy raz tak szczerze opowiedziała o swojej chorobie. Przez wiele lat cierpiała, wiła się z bólu i niemal garściami łykała tabletki przeciwbólowe, ale lekarz piosenkarki najwyraźniej zlekceważył objawy i nie postawił na czas trafnej diagnozy. Wreszcie badania zleciła inna lekarka i po tygodniu artystka leżała już na stole operacyjnym. - To choroba śmiertelna i nieuleczalna - takie słowa usłyszała Kora w szpitalu. Na szczęście operacja uratowała jej życie. Wygrała. - Teraz jest już czyściuteńko, wszystko się goi - tłumaczy wokalistka.

Jesienią ubiegłego roku zaczęto spekulować o złym stanie zdrowia Kory (63 l.). W styczniu wszystko stało się jasne.

- Kora walczy z chorobą nowotworową. Jest to nowotwór kobiecych spraw - powiedział "Super Expressowi" mąż artystki Kamil Sipowicz (61 l.). - Ta choroba jest jak loteria - dodał z obawą o ukochaną.

Teraz głos zabrała Kora:

- Przede wszystkim ja się potwornie źle czułam. I w tym okresie rzeczywiście nie chciało mi się żyć. Byłam potwornie słaba i zmęczona. To się ciągnęło całymi latami. Zjadłam tony proszków przeciwbólowych - wspomina Kora w wywiadzie dla magazynu "Pani".

Artystka nie lekceważyła jednak choroby. Badała się.

Zobacz: Must be the music 7. Kora na planie programu daje radę!

- Tylko po operacji okazało się, że ten rodzaj schorzenia, moja mobilność, moja elastyczność, joga wystarczyły, żeby choroba długo nie dawała o sobie znać. Mój lekarz, którego znam od lat, nie przeoczył tego, on to zlekceważył... - żali się Kora. - Nie zlecił przede wszystkim badań, które zleciła inna lekarka. Po tygodniu byłam na stole operacyjnym. Dlatego nieprawdopodobnie słabłam przez te wszystkie lata. Ból zginał mnie do ziemi - szczerze wyznaje wokalistka.

Artystka źle zniosła chemioterapię. - Zaraz po samej chemii niekoniecznie byłam dzielna. To ciężki czas - przyznaje.

Na szczęście Kora jest już zdrowa! - Teraz jest już czyściuteńko, wszystko się goi, nie mam jeszcze apetytu, ale i tak jem - mówi z ulgą.

Kora marzy, by wrócić na scenę, ale przyznaje, że w tej chwili nie jest to jeszcze możliwe. - Koncerty są bardzo energochłonne i trzeba mieć siłę. Może latem... Teraz nie miałabym mobilizacji, bo wiem, ile kosztuje mnie zejście po schodach z góry na dół, tam i z powrotem - mówi.

Kora nie traci jednak poczucia humoru. Zauważyła, że ostatnio rozgłośnie radiowe częściej grają jej utwory.

- Pewnie myślą, że umrę - śmieje się wokalistka.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki