Krzysztof Tyniec: Handlowałem na stadionie

2012-04-12 4:00

Nie miał mieszkania, pieniędzy. Z biedy zaczął handlować na targowisku na warszawskim stadionie Skra. Aż któregoś dnia uśmiechnęło się do niego szczęście. Krzysztof Tyniec (56 l.), aktor i satyryk, opowiada "Super Expressowi" o swoim życiu.

Szkołę skończyłem na piątkach, ale ponieważ egzamin zdawałem jako ostatni, nie mogłem dostać wyróżnienia. - Wszystkie pieniądze już rozdaliśmy - poinformował mnie smutnym głosem dziekan PWST Andrzej Łapicki (88 l.). Niestety. Dyplom z wyróżnieniem, które wynosiło 250 zł, dawał prawo do ubiegania się o mieszkanie.

Miałem kilka propozycji pracy, m.in. z Teatru na Woli, ale z kolegami dostaliśmy, wydawało się, ciekawą propozycję robienia własnego teatru w Słupsku. Nic z tego nie wyszło. Wróciłem do Warszawy, ale to był 1981 rok. W Teatrze na Woli Solidarność wyrzuciła Tadeusza Łomnickiego (†65 l.). Nie było pracy. Zatrudniłem się w teatrze na Targówku, ale potem... nie chciano mnie z niego wypuścić. Gdy złożyłem wymówienie, zdenerwowany dyrektor Jan Krzyżanowski pozbawił mnie wszystkich apanaży. Zmusił mnie, bym wpłacił pensje, premie na renowację zabytków Krakowa.

Żona kończyła studia, urodziła nam się córka. Wyrzucono nas z akademika, nie mieliśmy mieszkania, pieniędzy. Ale ja zawsze mówię, że w takich sytuacjach znajdzie się we właściwym miejscu właściwy człowiek. Była nim pani Posłuszna, starsza kobieta, która miała dom na Żoliborzu. Jej córka, sekretarka w teatrze, złożyła nam propozycję zamieszkania w nim. "A ile to będzie kosztować? My nie mamy pieniędzy... - szczerze wyznałem. "Opiekę nad kotem Balbiną" - usłyszeliśmy.

Dom mieliśmy, ale z pieniędzmi nadal było krucho. Teściowa pracowała w NRD, więc czasami przywoziła żonie np. takie ciepłe rajstopy. I jej koleżanki, gdy je zobaczyły, prosiły: "Niech twoja mama też dla mnie przywiezie". Pomyślałem: "A gdyby tak sprzedawać te rajstopy". Pojechałem na Skrę, stanąłem na targowisku. Miałem pewne opory, już zaczynałem jako Pan Fasola prowadzić program dla dzieci w tv. W sumie w pół roku sprzedałem jakieś 60 par. O, jak mocno te ciepłe rajstopy ociepliły nasz budżet domowy.

Z czasem pracy było więcej. Koło Fortuny, Kabaret Olgi Lipińskiej i Gala Piosenki Biesiadnej. Teatr, film. Nie mogę narzekać, ale nigdy nie zapomnę, nie chcę zapomnieć tych chudych lat. I gdybym mógł dać jakąś radę, to powiem, że nie wolno załamywać się, bo w życiu jest jak z pogodą, po każdym kataklizmie wszystko wraca do normy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki