Kupujesz smartfona? Hołdys chce od ciebie opłaty reprograficznej. O co chodzi?

2020-06-20 9:03

Czasy pandemii sprawiają, że pojawia się coraz więcej pomysłów na nowe podatki i opłaty, które miałaby pomóc konkretnym grupom społecznym. Jednym z nich jest tzw. opłata reprograficzna, czyli podatek od urządzeń RTV. Pomysł zakłada, że kupując np. smartfona płacimy kilka procent jego wartości na ZAiKS (i podobne organizacje), co ma zabezpieczyć interesy twórców kultury. Okazuje się, że wielkim zwolennikiem takiego rozwiązania jest Zbigniew Hołdys. Jak to tłumaczy?

Zbigniew Hołdys

i

Autor: prezydent.pl/cc/wikipedia.org Zbigniew Hołdys

Opłata reprograficzna to opłata od kopiowania legalnie pozyskanych utworów w ramach tzw. dozwolonego użytku osobistego. W zamyśle ma ona rekompensować straty ponoszone przez twórców w związku ze zwielokrotnianiem ich dzieł przy wykorzystaniu określonych urządzeń i nośników. Za jej wprowadzeniem intensywnie lobbują przedstawiciele Związku Artystów i Kompozytorów Studyjnych, czyli podmiotu, którego członkowie zyskaliby najwięcej. To właśnie do ZAiKS-u i organizacji pokrewnych miałyby trafiać dochody z kontrowersyjnej opłaty (pod pretekstem zabezpieczenia interesów twórców kultury, którzy rzekomo cierpią finansowo w wyniku rosnącej popularności urządzeń zapewniających cyfrowy dostęp do ich twórczości). ZAiKS chce, aby wynosiła ona 6 proc. wartości nabywanego sprzętu. Problem w tym, że przy nałożeniu takiej dodatkowej opłaty jest więcej niż pewne, że producenci podwyższą ceny, obligując do jej opłacenia de facto przez nabywcę urządzenia.

Jak się jednak okazuje, wielkim zwolennikiem wprowadzenia tejże opłaty jest Zbigniew Hołdys. - Zdaję sobie sprawę z kłopotu, jaki sprawia wytłumaczenie, czym jest opłata reprograficzna. Ludzie sądzą, że jak kupili telefon, to mają prawa do wszystkiego, co w nim jest. A jednak płacą za dostęp do filmów czy muzyki - powiedział w programie "Money. To się liczy" Zbigniew Hołdys.

- Za jedno odtworzenie piosenki na Spotify dostaję dwie dziesiąte grosza. Nie wiem, czy w ciągu roku dostałem kilkaset złotych ze wszystkich piosenek. Najwięcej zarabiają producenci telefonów, a przecież służą one do odtwarzania i magazynowania muzyki - przekonywał dalej.

Choć za wprowadzeniem tej opłaty jest m.in. Piotr Gliński, to sprzeciwia się jej minister cyfryzacji. Hołdys zaapelował, żeby zabrać mu pensję, aby zdał sobie sprawę, co to znaczy pracować bez wynagrodzenia. Prowadzący rozmowę, który nie był przekonany do tej idei, usłyszał z ust muzyka, że się "droczy", gdyż opłata taka będzie wynosiła "przy telefonie za ok. 6 tysięcy zł około 20 zł".

Ciężko stwierdzić, skąd Hołdys wziął taką sumę, gdyż następnie mówił o tym, że byłoby to od 1,5 do 3 proc. wartości sprzętu.

Jeden z dziennikarzy ostro skomentował na Twitterze:

Gwiazda TVN oskarżona o HOMOFOBIĘ. Winne "AGRESYWNE PARADY". Vlog Ewy Wąsikowskiej

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki