Jej mąż rzucił się w ścianę ognia. O strasznej śmierci Kossakowskiej huczy cała Polska!

Maja Lidia Kossakowska (✟50 l.) była znaną, cenioną i nagradzaną pisarką. Od poniedziałku (23 maja) media w całym kraju rozpisują się o ogromnej tragedii, w wyniku której artystka straciła życie. W domku na działkach, gdzie przebywała razem z mężem i zwierzakami, wybuchł pożar. Jarosław Grzędowicz rzucił się w ścianę ognia, by ratować swoją ukochaną. W jakim jest stanie? Poznajcie smutne szczegóły.
W poniedziałkowy wieczór (23 maja) wydawnictwo Fabryka Słów przekazało wiadomość o tragicznej śmierci Mai Lidii Kossakowskiej. W nocy z niedzieli na poniedziałek, w domku na działkach pod Warszawą, doszło do pożaru. Mąż pisarki Jarosław Grzędowicz wyszedł na zewnątrz po drewno do kominka. Wracając zauważył, że dom, w którym znajduje się jego ukochana, stoi w płomieniach. Rzucił się w ścianę ognia, jednak nie udało mu się uratować żony.
- Tragiczny wypadek pozostawił nas wszystkich w niedowierzaniu i szoku - piszą przyjaciele z Fabryki Słów. - Maju, za kilka dni mieliśmy się spotkać, porozmawiać, pośmiać się - jak zawsze. Pozostawiłaś po sobie pustkę, której jeszcze nie umiemy ogarnąć.
Maja Lidia Kossakowska nie żyje. W jakim stanie jest jej mąż Jarosław Grzędowicz?
Na razie nie wiadomo dokładnie, w jakim stanie jest Jarosław Grzędowicz. Bliski przyjaciel pary dziennikarz Łukasz Wiśniewski poinformował, że pisarz przeżył ten tragiczny wypadek. Kontakt z nim jest utrudniony w związku z tym, że podczas pożaru Grzędowicz stracił telefon.
- Żyje, jest poparzony, nie ma starego telefonu, więc nie ma sensu próbować dzwonić - poinformował Wiśniewski.
W środku domku były też koty, z którymi Maja Lidia Kossakowska nie rozstawała się. Wspólny znajomy pary pojechał w miejsce tragedii poszukać zwierzaków.
- Wspólny znajomy jedzie na działkę poszukać kotów, które (o ile miały szanse przeżyć) są gdzieś tam przerażone - dodaje Wiśniewski.