Marcin Miller ma kłopoty zdrowotne
O kolejkach do NFZ można napisać tomy. Marcin Miller dobrze zna ten temat, bo niestety dopadły go kłopoty zdrowotne. Gwiazdor muzyki disco polo na scenie nie tylko śpiewa, lecz także intensywnie się porusza, wykonując przy tym rozmaite skomplikowane figury. Popisy na estradzie odbiły się na kręgosłupie lidera zespołu Boys. Z tego powodu Marcin Miller nie może już "fikać" tak jak dawniej.
Marcin Miller potrafi zaskoczyć. Artysta złożył fance wyjątkową wizytę! "Dla takich chwil warto żyć"
Niektórych rzeczy nie mogę już robić i pewne rzeczy się dla mnie skończyły. Musiałem się z tym pogodzić, że nie mogę już skakać z nogi na nogę. To jest wstrząs i boję się o swój kręgosłup. Od razu zaczyna boleć. Więc tańce na scenie już nie są dla mnie. Nikt nie rozumie, że nie mogę już biegać, skakać czy grać w piłkę nożną. Często muszę odmawiać ze względów zdrowotnych
- ubolewa wokalista w rozmowie z "Faktem". Na szczęście Marcin Miller nie może narzekać na sytuację finansową i stać go na profesjonalne leczenie. A to kosztuje fortunę.
Marcin Miller nie korzysta z NFZ. Płaci ogromne kwoty za leczenie
Lider zespołu Boys niemal codziennie chodzi na rehabilitację, za co płaci z własnej kieszeni. Na NFZ nie zamierza liczyć.
Bardzo muszę uważać, ale jest o wiele lepiej niż wcześniej. Wiąże się to jednak z olbrzymią pracą. Mam rehabilitację prawie codziennie. Nie na NFZ, bo tam są olbrzymie kolejki. Chodzę prywatnie i za każdą wizytę sporo płacę
- zdradził Marcin Miller. Muzyk podał nawet kwoty, które musi przeznaczać na zabiegi. Za jeden płacić musi pomiędzy 150 a 250 złotych. Skoro - jak sam mówił - chodzi prawie codziennie, to przyjmijmy, że jest to 25 wizyt w miesiącu. Niech każda kosztuje 200 zł. Można zatem oszacować, że opłata za miesięczne leczenie lidera grupy Boys wynosi 5 tys. złotych! A mówimy o samej rehabilitacji... O tyle dobrze, że na biednego nie trafiło, Ale co mają powiedzieć ludzie, którzy są skazani na NFZ?
W galerii prezentujemy, jak mieszka Marcin Miller z Boys