Marian Lichtman nie daje wiary słowom Ewy Krawczyk o kradzieżach na grobie Krawczyka. Chodzi tylko o pieniądze?

2022-10-14 10:50

Po ostatnich doniesieniach o kradzieżach na grobie Krzysztofa Krawczyka (+74 l.) głos zabrał wieloletni przyjaciel artysty, Marian Lichtman (75 l.). "Depczą po jego grobie" - grzmi artysta, przekonując, że ma to związek ze sprawą spadku po Krawczyku.

Marian Lichtman nie daje wiary słowom Ewy Krawczyk o kradzieżach na grobie Krawczyka.

i

Autor: AKPA/Podlewski, Niemiec Marian Lichtman nie daje wiary słowom Ewy Krawczyk o kradzieżach na grobie Krawczyka.

Od śmierci Krzysztofa Krawczyka minęło już ponad półtora roku. Artysta został pochowany na cmentarzu w Grotnikach nieopodal Łodzi. Niedawno media obiegła wieść o kradzieżach na jego grobie, a Andrzej Kosmala, były menedżer artysty, wystosował na Facebooku oświadczenie w imieniu Ewy Krawczyk (62 l.). Zgodnie z informacjami przekazanymi za pośrednictwem mediów społecznościowych z grobu Krzysztofa Krawczyka znikały prezenty od jego żony oraz fanów. "Myślałam, że z czasem pomalutku to przejdzie, ale wczoraj ukradli z grobu wszystko, co było możliwe" - opowiadała w rozmowie z nami Ewa Krawczyk. Wdowa po artyście wyznała, że zabierane są nie tylko misie, które przynosi na grób męża, ale nawet... kasztany! 

W jednym z komentarzy pod postem o kradzieżach Andrzej Kosmala zasugerował, że winnymi mogą być "wysłannicy bandy wrogów Krzysztofa i Ewy z Łodzi", zarzucając, że związek ze sprawą mogą mieć wywiady, których udzielają Krzysztof Cwynar i Marian Lichtman. "To napędzają szmatławce i portale, i psychole typu Cwynar i Lichtman, zawistni na Krawczyka nawet po śmierci" - grzmiał Kosmala.

Reakcja Mariana Lichtmana

Portal cozatydzien.tvn.pl poprosił o komentarz wieloletniego znajomego Krzysztofa Krawczyka, Mariana Lichtmana, członka zespołu Trubadurzy. - To jest szokujące! Rozprawa się zbliża, więc chcą podreperować wizerunek. O pieniądzach nic nie mówią. Teraz będą krzyczeć: łapać złodzieja! Żerują na najniższych instynktach. Szukają współczucia u ludzi, żeby nie pomóc człowiekowi, który żyje na granicy ubóstwa - grzmiał Lichtman. - Oni nie śpią po nocach i myślą, co zrobić, żeby zaistnieć w mediach. Krzysztofa Krawczyka ludzie uwielbiali! Kto miałby go okraść w kulturze chrześcijańskiej? Cios poniżej pasa. Moralnie upadli nisko. A podsycanie opinii publicznej? To zwykłe wyrachowanie. Depczą po jego grobie!

Zdaniem Mariana Lichtmana doniesienia o kradzieżach na grobie Krzysztofa Krawczyka mają na celu sprawienie, by kwestia spadku po artyście została zepchnięta na drugi plan. 

Szukają atencji, żeby nikt nie zwracał uwagi na to, jak się bogacą na tej sprawie. Siostra Ewy Krawczyk nigdy nie pracowała, była bezrobotna, a nagle ma piękne mieszkanie? To wszystko za pieniądze Krzysztofa Krawczyka. A dla biednego Krzysia, który choruje przez wypadek spowodowany przez ojca, nie było nawet pokoju w domu ojca. Moja żona interweniowała w tej sprawie wiele razy. Pytała Krzysztofa Krawczyka, dlaczego w jego domu nie ma miejsca dla jego syna, to tylko spuszczał głowę i się nie odzywał. Nawet matka Krzysztofa nie mieszkała z nimi. Wywieźli ją do domu starców poza Łódź, żeby nie miał z nią kontaktu. A cała rodzina Ewy nocowała w ich mieszkaniu. Krzysztof ciężko chorował, zaczął tracić kontakt z rzeczywistością. To scenariusz na najgorszy film - opowiadał Lichtman portalowi cozatydzien.tvn.pl.

Poważne zarzuty

Przyjaciel Krzysztofa Krawczyka przekonuje, że wdowa po artyście i Andrzej Kosmala chce "usunąć" jego oraz jego żonę ze względu na fakt, że ci pomagają Krzysztofowi Krawczykowi juniorowi.  - My walkę o byt Krzysztofa Krawczyka juniora z żoną zaczęliśmy 15 czy 20 lat temu. Moja żona dostała pismo od adwokata, że za wtrącanie się w sprawy rodzinne grozi jej od trzech do pięciu lat pozbawienia wolności. Nie przestraszyła się. Powiedziała, że chętnie pójdzie do więzienia. I pomagała Krzysiowi dalej - mówił. 

Według Mariana Lichtmana pomoc ta nie była mile widziana, nie podobała się również Krzysztofowi Krawczykowi, który przez półtora roku nie odzywał się ani do swojego przyjaciela, ani jego żony. W końcu jednak oznajmił, że im wybacza. - My się zaczęliśmy śmiać i powiedzieliśmy mu, że może się na nas obrażać za to, że walczymy o jego syna. On odpowiedział, że nie mamy się o co martwić, bo w testamencie wszystko jest zapisane i syn będzie zabezpieczony - wspominał Lichtman, dodając, że później wciąż spotykali się z Krawczykiem, który zapewniał, że zadba o syna. - Nie mieliśmy powodów, żeby mu nie ufać. Nie chcieliśmy się też kłócić ani sobie wymawiać.

Co sądzicie o wersji Mariana Lichtmana? Napiszcie w komentarzach!

Sonda
Lubisz twórczość Krzysztofa Krawczyka?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki