Michał Malitowski: Partnerka ZŁAMAŁA mi NOS

2012-05-15 4:10

Żyje w biegu - między Hongkongiem, Londynem i Kolesinem pod Zieloną Górą. Ostatnio na dłużej zakotwiczył w stolicy. Był przecież jurorem show "Tylko taniec. Got to dance". Tylko nam Michał Malitowski (32 l.) opowiada o swoim życiu.

Gdy skończyłem szkołę średnią wiedziałem, że nadal chcę zajmować się tańcem, ale chciałem też mieć wykształcenie. Wybrałem animację społeczno-kulturalną na uniwersytecie w Zielonej Górze.

Miałem dużo zajęć teoretycznych i dużo treningów tanecznych. Przy uniwersytecie odbywały się zajęcia taneczne z różnych form tańca - towarzyskiego, klasycznego i współczesnego. Chodziłem na wszystkie, bo inspirowała mnie każda dziedzina. W tym samym czasie razem z moją partnerką zdobyłem pierwsze mistrzostwo Polski w tańcach latynoamerykańskich amatorów. Potem obroniłem je kilka razy z rzędu. Zwyciężyliśmy również w turnieju Blackpool Open w 1999 roku w kategorii tancerzy do lat 21.

Chciałem zostać w Polsce, ale równocześnie pragnąłem rozwijać się tanecznie. W poszukiwaniu odpowiedzi, co chcę dalej robić, wyjechałem do Nowego Jorku. Zastanawiałem się, czy nie zmienić stylu tańca, ale spotkałem Joannę Leunis, która już wtedy odnosiła sukcesy w stylu latynoamerykańskim. Okazało się, że mamy podobne zainteresowania, że razem tworzymy niestandardowe choreografie. To dzięki Joannie wróciłem do tańca towarzyskiego. Nie myślałem o zwycięstwach. Moja partnerka była i jest nastawiona na sukces bardziej niż ja, mnie motywuje przyjemność z tego, co robię.

Czy często zdarzały mi się wpadki? Takie małe mają miejsce cały czas. Zdarzają się też kontuzje, a nawet złamania. Nieraz przypadkiem oberwałem od swojej partnerki. To zdarzyło się na samym początku naszej współpracy z Joanną. Przygotowywaliśmy się do mistrzostw świata. Ćwiczyliśmy pewien element przez dwa miesiące i nigdy nic się nie stało. Dopiero dwa tygodnie przed mistrzostwami Joanna tak się obróciła, że dała mi z łokcia w oko. Pamiętam tylko tyle, że znalazłem się na podłodze. Miałem lekkie wstrząśnięcie mózgu i złamany nos. Na szczęście pozbierałem się i na mistrzostwach zatańczyliśmy tak jak trzeba.

Nie liczę już, ile butów zużyłem podczas tańca. Myślę, że są ich tysiące. W pewnym momencie wpadłem na pomysł opracowania swojego autorskiego modelu butów. Długo walczyłem z producentem, aby były bardzo miękkie, choć wiedziałem, że szybciej się zużywają. Dla mnie buty to druga skóra.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki