Mąż Elżbiety Budzyńskiej, opiekunki Violetty Villas: MILION TO ŻADNE PIENIĄDZE za 30 lat pracy!

2011-12-31 13:30

Spadek po Violetcie Villas (†73 l.), który jest wyceniany nawet na milion złotych, wciąż budzi olbrzymie emocje. Dom piosenkarki chce odzyskać jej syn Krzysztof Gospodarek (55 l.). Opiekunka artystki, Elżbieta Budzyńska, uważa natomiast, że majątek należy się tylko jej. Tego samego zdania jest mąż gosposi gwiazdy. - Milion to żadne pieniądze za 30 lat pracy - mówi pan Jacek.

Mąż Budzyńskiej jest dozorcą w jednej z kamienic w centrum Warszawy. Rzadko widuje się z żoną, ale jest z nią w stałym kontakcie. Towarzyszył nawet pani Elżbiecie podczas pogrzebu artystki. Uważa, że jego żona powinna dostać schedę po swojej podopiecznej.

- Ela była przy niej cały czas, a wiadomo, że Violetta do łatwych osób nie należała. Wszyscy wiedzą, że miała trudny charakter. Niełatwo było się nią zajmować - przekonuje pan Jacek w rozmowie z "Super Expressem". - Podobno ten majątek wart jest milion, ale przecież milion to żadne pieniądze za 30 lat pracy - mówi z przekonaniem.

Dodaje jednak, że wiele razy przekonywał żonę, aby dała sobie spokój z walką z Gospodarkami o majątek.

- Mówiłem, żeby oddała im to wszystko, wracała do domu, ale ona nie chce - tłumaczy pan Jacek i ujawnia, że do momentu wyjaśnienia sprawy Budzyńska będzie mieszkać w Lewinie. - Boi się, że wszystko rozkradną. Tego, co tam jest, trzeba pilnować - mówi.

"Super Express" dotarł do testamentu z 2008 roku, który najprawdopodobniej jest ostatnią wolą Violetty Villas. Wynika z niego, że wszystko, co miała, artystka przepisała Budzyńskiej. Cała rodzina - z synem na czele - została wydziedziczona. Krzysztof Gospodarek chce podważyć ujawniony dokument.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki