Dekoratorka ze "Złotopolskich": Na stole muszą być okruchy

2010-06-19 18:10

Ściereczka nie może wyglądać jak z magla, obiad musi być prawdziwy, a garnki takie, jakich używa się w domowym gospodarstwie

Anna Iskierka, dekoratorka wnętrz, opowiada nam o swojej pracy na planie "Złotopolskich".

- Budowa dekoracji, czyli ścian, okien i podłogi, jest zadaniem scenografa. Moja polega na wypełnieniu wnętrz - meblami, zasłonami, pościelą, bibelotami... Rekwizyty muszą pasować do charakteru wnętrza i osoby, która je zajmuje - mówi pani Anna, która na planie "Złotopolskich" pracuje już 13 lat.

Z wykształcenia jest architektem zieleni. Do filmu trafiła w 1985 roku.

- W moim domu ponad miesiąc kręcono film. Podpatrywałam, jak pracują filmowcy, trochę im pomagałam, i tak mi się to spodobało, że postanowiłam zmienić zawód - opowiada. Jaki jest jej przepis na udaną dekorację?

- Rzeczy, które wypełniają wnętrze, muszą dodawać mu życia. Ściereczka wisząca w kuchni nie może wyglądać jak odebrana przed chwilą z magla, raczej - na używaną. Na stole mogą być okruchy albo ogryzek - tak jak to bywa w każdym domu, w którym czasem brakuje czasu na posprzątanie - mówi Anna Iskierka.

Najtrudniejsze w pracy przy "Złotopolskich" jest urządzenie wnętrz wiejskich. W starym dworze, którym są Złotopolice, wiele przedmiotów pochodzi z komisów, ale i z prywatnych mieszkań członków ekipy.

- Kilimy, makatki kupujemy w komisach, ale niełatwo je znaleźć. Nie wstawimy też do wiejskiego dworku kanap z Ikei, ale stylowe, z epoki, na których widać upływ czasu - mówi pani Anna, dodając, że najważniejsze w jej zawodzie jest wyczucie plastyczne, a także pamięć szczegółu.

- Czasem jakiś przedmiot zostaje przestawiony lub przełożony z jego właściwego miejsca, w inne, a w filmie ma być w tym miejscu, w którym był - objaśnia Anna Iskierka.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki